Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_0302000000003
Tytuł:
Wydawca: PAX
Źródło: Błogosławiona wina
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit_proza
Autorzy: Zofia Kossak,  
Data publikacji: 1953
... Nie dziwota. Zabijesz odmieńca, a on tylko ducha w sobie przytai i znów jak padalec odżyje... Wasza Eminencja najsłuszniej prawisz, że trzeba w ludziach wytracić chęć ku pogaństwu... Wolę ku Bogu obrócić... Na to innej mocy potrzeba niż ziemska! Na to trzeba wielkich świętości, co by dusze w jasyr wzięły... I dlatego moją suplikę ponawiam... Ileż błogosławieństw, ileż dusz wyrwanych potępieniu zyskałby Ojciec Święty w zamian za okazaną nam szczodrość!
Gdyby wizerunek cudowny stanął w kościele kodeńskim, zmieniłby swoje oblicze
cały kraj... Bo lud jest dobry i wierny, tylko brak mu Matki... Matki miłosierdzia,
Bramy niebieskiej... Jakie potężne relikwie posiada Rzym, ile świętości, a wszakże
i bez nich szatan nie poważyłby się tu wejść... Zali nie jest wolą Bożą rozesłać
część tych skarbów po świecie, tam, gdzie obecność ich będzie najbardziej owocna?
- Świętości i relikwii udzielimy waści najchętniej...
- Ja chcę Madonnę Gregoriańską! Ja proszę! Ja błagam!
- Porzuć waść mrzonkę, którą z niewłaściwym uporem powtarzasz, i posłuchaj!
Sądzisz, że w Rzymie nie ma szatanów na pokuszenie wiodących? Otóż wiedz - tu
kardynał zniżył głos do szeptu - że nigdzie, nawet na greckim Olimpie, nie ma
ich tyle, co tu! Nie są to wasze niezdarne leśne bożęta, na które, jak tuszę,
dźwięk dzwonu wystarczy, ale potężne bogi pychy i korupcji, ze wszystkich demonów
najzłośliwsze i do zwalczania najtrudniejsze. Tu, w starożytnym Rzymie, było
ich siedlisko, tu władza ich wrosła najgłębiej... Jak wiadomo waści, nie było
bóstwa, które by tu nie miało swojego ołtarza. Każda piędź ziemi przesiąknięta
jest kultem pogańskim... Dlatego Piotr wybrał to miejsce, by wroga zdusić w
jego własnym gnieździe... Od półtora tysiąca lat nie ustaje walka... Prostaczkowie
pierwszych wieków wzięli pogańskie kolumny do świątyń chrześcijańskich... Ba,
nierzadko pogański przybytek zamienili na dom Boga prawdziwego! Wbrew swym zamiarom
wzmocnili w ten sposób szatana... Zaklęty w kolumnie, wmurowany w łuk, obezwładniony
święceniami, ofiarą, odżywa przy każdym dotknięciu ręki złej, sprośnej,
każdej myśli świętokradzkiej... Odżywa i kusi... Rzuca cień na ludzi i wypadki...
Nieustające zmagania trwają wokół papieskiego tronu... jak możesz waść porównywać
wasze słabe szatanki pogańskie z gigantycznymi duchami ciemności, którym święci
podołać nie mogą?!
- Są tu groby apostołów, groby męczenników... - upierał się wojewoda.
- Wszystko mało! Pomimo to szczodrość i wspaniałomyślność Ojca Świętego w stosunku
do waści przechodzi wszelką imaginację. Waść pragniesz go inkomodować niedorzeczną
prośbą, mogącą tylko wywołać słuszny gniew, a sam nie wiesz, jak hojnie będziesz
obdarzony! Byłem przytomny, gdy kardynał sekretarz układał listę relikwii, którymi
Ojciec Święty pragnie cię uradować, by świątynie, któreś wzniósł, wywyższyć
nad inne... Na rany Chrystusa! Od dawna żaden król tylu i tak wielkich świętości
nie dostał! Masz bowiem waść otrzymać szczątki świętej Cecylii panny i męczenniczki,
świętego Tomasza z Akwinu palec, świętej Łucji panny i męczenniczki z ramienia
kostkę, świętego Wincentego zęby, świętego Kasprycjusza cząstkę głowy i goleń,
świętego Piusa papieża strzęp habitu, świętej Inkulenty panny prochy z autentykiem,
na koniec całkowite ciało świętego Juliusza męczennika, senatora rzymskiego,
z inskrypcją i lampką, którą przy modłach ten wielki święty zapalał... Na koniec
ciało świętej Kandydy męczenniczki, z garnuszkiem, w którym strawę gotowała,
i lampą...
- Serce moje pełne jest wdzięczności dla Ojca Świętego. Prawdziwie nie mogę
pojąć, czym sobie na tyle łaski zasłużyłem... Nie taję jednakże, że wszystkie
one relikwie oddam i jeszcze całą fortunę dołożę, byle ów jedyny Najświętszej
Panienki wizerunek móc otrzymać...
- Szaleństwo! Szaleństwo! Zrozum waść, że żądanie to zgoła dziecinne! - syknął
kardynał, zaciskając gniewnie wargi. Był zniecierpliwiony na dobre. Co uczynić
z tym natrętem, szaleńcem, barbarzyńcą? Zachciało mu się najcenniejszego obrazu
i nie chce ustąpić... Równie dobrze mógłby nagle zażądać tiary albo papieskiego
tronu, albo relikwii świętego Piotra! Zaprawdę, słusznie nuncjusz mówił o Polakach,
że nie istnieje dla nich nic niemożliwego. Jak zakończyć tę rozmowę? Wyjść samemu
lub kazać służbie wyprowadzić natręta - nie sposób. Nie tylko jest to senator
potężnego państwa, lecz człowiek, na którym spoczęła widoma Łaska... Człowiek
będący obiektem wielkiego cudu... Trzeba go za wszelką cenę uspokoić, ale jak?
Milczeli obaj. Myśli ich pracowały gorączkowo, acz w różnych kierunkach. Słońce
zniżyło się i cienie wydłużyły za oknami. Na kościele Świętego Piotra uderzyły
dzwony nieszporne, natychmiast odpowiedziały im inne i przez pewien czas muzyka
dzwonów wypełniała Wieczne Miasto, wstrząsając powietrzem.
Nim dzwony zamilkły, kardynał rozjaśnił zasępioną twarz. Znalazł wyjście mogące zadowolić obie strony. - Z Bożego natchnienia chyba - rzekł - przyszła mi w tej chwili koncepcja, dająca waści całkowite zadowolenie. Zanim ją jednak wyłuszczę, poznać musisz historię świętego obrazu. Maszli czas wolny, by długiego dyskursu wysłuchać? - Z radością, chciwym uchem przyjmę każde słowo Waszej Eminencji! Kardynał odetchnął z ulgą i oparł się wygodnie o porę