Wołodkowicz przysunął się do pani Józi i wytrzeszczając oczy, powiedział:
- Jakem Wincenty, powiedz nam,
waćpani
, powiedz nam prawdę, jak to tam jest w tym klasztorze? Jak tam diabły buszują? Oj, takim ciekaw, że chyba do jutra nie wytrzymam... - i zatarł obie ręce, aż się iskry z nich posypały.
- Jutro nie ma egzorcyzmu - z powagą powiedziała pani Józia.
|