Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000181
Tytuł:
Wydawca: W.A.B.
Źródło: Koniec świata w Breslau
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Marek Krajewski,  
Data publikacji: 2003
Nagle uśmiech zamarł mu na wargach. Mały Helmut wybuchnął płaczem. Krzyk wzmagał się i wibrował. Franziska weszła za kotarę i powiedziała coś po czesku do syna. Chłopiec płakał dalej, ale już nie krzyczał. Matka powtórzyła kilkakrotnie swoje słowa.
Mock przed rokiem przebywał dwa tygodnie w Pradze, gdzie prowadził szkolenie dla policjantów z Wydziału Kryminalnego tamtejszego Prezydium Policji. Wszyscy policjanci mówili biegle po niemiecku z austriackim akcentem. Mock nie poznał zatem prawie żadnego czeskiego czasownika, oprócz jednego, który prascy policjanci często wypowiadali z różnymi końcówkami. Było to słowo "zabit" (zabić). Teraz właśnie ono w jednej ze swoich form - poprzedzone przeczeniem "ne" - dźwięczało zza kotary, a towarzyszyło mu słowo międzynarodowe, spieszczenie, "papa". Mock wysilił swój filologiczny umysł. "Tatuś" mógł być albo podmiotem do "zabić", albo dopełnieniem. W pierwszym wypadku, zdanie Franziski należałoby rozumieć jako "tatuś nie zabija", "tatuś nie zabił" lub "tatuś nie zabije". W drugim - "nie zabija tatusia", "nie zabił tatusia" lub "nie zabije tatusia". Mock wyeliminował pierwszą możliwość, ponieważ trudno było sobie wyobrazić, by matka uspokajała dziecko takim osobliwym stwierdzeniem, że "tatuś nie zabije", i przyjął możliwość drugą. Franziska Mirga mogła uspokajać syna jedynie zapewnieniem: "Nie zabije tatusia".
Dziecko przestało płakać, a kobieta wyszła zza kotary i patrzyła na Mocka wyzywająco.