Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_3102000000074
Tytuł:
Wydawca: Muza
Źródło: Czeluść
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_fakt
Autorzy: Maciej Kuczyński,  
Data publikacji: 1972
Okrążając jeziorko od północnego zachodu musieliśmy wspiąć się na wzgórza. W dole, pod stromymi zboczami połyskiwała woda. Las był sosnowy, rzadki i suchy, podszyty paprociami, rósł na skałach wapiennych na wyżynie blisko 2000 metrów nad poziomem morza. Tuż za jeziorem zaczynały się skłony sprowadzające o 1500 metrów niżej. Stamtąd, z gorącej dżungli, zjawiały się kolibry zabłąkane między sosny i tukany odpędzane przez sójki.
Przez czternaście dni obozowaliśmy na krawędzi płaskowyżu , patrząc codziennie, jak z dołu podchodzą ku nam chmury. Wilgotne powietrze pchane z Ziemi Gorącej, obłoki pary wtaczające się na płaskowyż i tutaj ochładzane. Gęstniejąc, rosnąc i czerniejąc zwalały się na jezioro. Mieliśmy opuścić się tam, skąd przychodziły, i odczuwaliśmy to, jakbyśmy mieli nurkować.
Padał deszcz i po kilkuset krokach w gąszczu byliśmy już przemoczeni. Don Arturo szedł przodem i na rzemieniu wlókł za sobą muła. Miesił błoto gumowymi kaloszami, z których łyskały gołe pięty. Kroczył z pochyloną głową jakby węsząc ślad na ścieżce. Czasem odwracał ku nam kościstą, długą twarz pod rondem myśliwskiego sombrera. Jak później się okazało, niewiele widział z powodu postępującej ślepoty. Nie przeszkadzało mu to zbytnio. Wielekroć, nie rozglądając się nawet, skręcał w krzaki i wprowadz