Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_3102000000027
Tytuł:
Wydawca: Iskry
Źródło: Alfabet : wybór z pamięci 90-latka
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_fakt
Autorzy: Ryszard Matuszewski,  
Data publikacji: 2004
smana, że zatwierdzenie Antka jako drużynowego przez dyrekcję szkoły napotykało początkowo na opór - zwłaszcza ze strony naszego szkolnego prefekta, księdza Feliksa de Ville, duchownego o poglądach bardzo konserwatywnych i nietolerancyjnych. Ale opór ten udało się zwalczyć i Antek został akceptowany nie tylko przez dyrekcję szkoły, ale i w wyższych instancjach ówczesnego ZHP, w którym przeważały - przynajmniej do pewnego czasu - wpływy kół propiłsudczykowskich, a nie endeckich czy oenerowskich.
Z Antkiem przyszło mi spotkać się również w okresie okupacji. W czasie kampanii wrześniowej znalazł się on - podobnie jak ja - w oddziałach broniących oblężonego Modlina, był ranny, stracił oko, dostał się do niemieckiej niewoli, z której został zwolniony jako inwalida i bez rozpoznania pochodzenia. W Warszawie przeszedł na lewe papiery. W jakimś okresie melinował się u mnie na Żoliborzu, później funkcjonował gdzieś na prowincji jako lekarz, oczywiście pod fałszywym nazwiskiem. Nie uchroniło to go jednak od wpadki i pobytu w Oświęcimiu, który na szczęście również przeżył nierozpoznany. Tragiczny był los jego ojca, mecenasa Filipa Rosentala: tzw. zły wygląd sprawił, że nie przeżył hitlerowskiej okupacji, a z przechowywaniem go były od początku kłopoty. Natomiast matka Antka, pani Berta, a wówczas "pani Bronisława", przeżyła wojnę, ukrywała się pod różnymi adresami, m. in. i u mnie. W rezultacie przemieszkała nawet cały okres Powstania Warszawskiego wraz z moją matką, w moim żoliborskim mieszkaniu.
Antek po wojnie pracował z początku w szpitalu na Żoliborzu, przy ul. Felińskiego, potem w szpitalu na Bielanach. Pozostał przy nazwisku, pod którym ukrywał się w latach okupacji. Ożenił się, miał syna. Kiedy pisząc moje wspomnienia ze szkolnych i harcerskich czasów przypomniałem go jako postać przeze mnie i przez wszystkich moich rówieśników pamiętaną, jako naszego drużynowego, Antka Rosentala, a było to już po śmierci Antka, ktoś zwrócił mi uwagę, że syn Antka nie zna dawnego nazwiska ojca i