Dane tekstu dla wyniku: | 1 |
Identyfikator tekstu: | PWN_1202900001048 |
Tytuł: | OPOWIEŚCI NIE DLA CELNIKÓW |
Wydawca: | |
Źródło: | Morze nr 10 |
Kanał: | #kanal_prasa_miesiecznik |
Typ: | #typ_publ |
Autorzy: | ESA, |
Data publikacji: | 1961 |
Rząd zwrócił się do angielskich konsulów we Francji z poleceniem zwracania uwagi na przemytników i powiadamiania Coast Guard o ich zamierzeniach. Praca konsulatów nie była łatwa, gdyż zarówno władze francuskie, jak i kupcy odmawiali udzielenia informacji, tłumacząc się "tajemnicą handlową".
W pierwszej połowie XIX wieku głównym przedmiotem przemytu był tytoń, który kupiony we Flushint w Holandii za 100 funtów można była sprzedać np. w Hull za 1000 funtów. Wobec takich perspektyw zarobkowych - nawet wysokie kary nie działały odstraszająco. W wielu krasach Europy nie mało ludzi zajmowało się pakowaniem tytoniu; powstały nawet nowe gałęzie rękodzieła, jak np. wyrób koszy z podwójnym dnem, czy nieprzemakalnych worków. Do Stockton-on-Tees wszedł statek przewożący węgiel do Rotterdamu. W ładowniach znajdowało się 5 tys. funtów tytoniu toteż pod kapitanem ugięły sio nogi, gdy na pokład weszło trzech - celników. Podczas gdy jeden z nich rewidował ładownię, dwaj pozostali weszli do salonu "na jednego" i wkrótce urżnęli się do nieprzytomności. Rewidentowi, prawie przemocą, wetknięto zegarek i 5 funtów łapówki, a w ciągu kilku godzin nocnych tytoń wyładowano i przewieziono daleko w głąb lądu. |