Dane tekstu dla wyniku: 13
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000138
Tytuł:
Wydawca: W.A.B.
Źródło: Wysłannik szatana
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Marek Bukowski,  
Data publikacji: 1999
Dzwonię pod następny numer i jeszcze jeden, ktoś go szuka oprócz mnie. Komuś jest winien pieniądze, ktoś mnie przeklina, bo przerywam mu sen.
Obok paru nazwisk są adresy. Przy jednym z nich pseudo Klimek. Tak nazywał się dealer zaopatrujący Jacka w różowy proszek, spidy, ekstazy. Jadę do niego. Włączam radio. Leci nagranie z koncertu, na którym byliśmy, uwielbiam koncerty rockowe, techno, rave. Jest w nim coś z misterium, teatru, oczywiście jeśli brygada jest na poziomie, lubi, czuje to, co robi, a nie męczy się na chałturze. Pamiętasz, kiedyś pojechaliśmy do Berlina zobaczyć festiwal muzyki techno i paradę miłości. O rany, co to była za impreza. Tłumy ludzi, szaleństwo, opary ekstazy, spidu... Przebrani ludzie. Podobno to był najlepszy z festiwali. Rafał narąbał się już w drodze. Jacka nie było, uznał, że to głupie, i szkoda mu było forsy. Później żałował, ale nie przyznał się do błędu. Maćka gdzieś zgubiliśmy. Znalazł się później z zielonowłosą Holenderką. Rozmawiał z nią na migi, bo w żadnym innym języku poza holenderskim nie potrafiła się dogadać, a podobno każdy Holender zna przynajmniej dwa języki. Staliśmy daleko od sceny, ale i tak komputerowa perkusja wbijała rytmem oczy do mózgu. Przez następne dwa dni nie mogliśmy spać, nie wiem, czy od ekstazy, czy od tego rytmu. Przyrzekłaś, że nigdy więcej tam nie pojedziesz.
Było mi smutno z tego powodu. Miałem wrażenie, jakbyś chciała mnie ukarać za dwudniową bezsenność. Cóż znaczą jakieś dwie głupie noce wobec takiego przeżycia? Ludzie potrafili latami się umartwiać, by mieć choć tylko cień nadziei na to, że kiedyś będą wywyższeni, że będą w raju, a my przez jeden dzień byliśmy w niebie.