Dane tekstu dla wyniku: 36
Identyfikator tekstu: IJPPAN_p00002633802
Tytuł: Dzieci i ich dzieci
Wydawca: Polityka - Spółdzielnia Pracy
Źródło: Polityka nr 2702
Kanał: #kanal_prasa_tygodnik
Typ: #typ_publ
Autorzy: Iza Michalewicz,  
Data publikacji: 2009-04-25
rocki prowadził knajpę. Wiesz, Jacek, mówił mu Gucio, bardzo chciałbym pomagać takim ludziom jak ja. Jacek znał się trochę na przepisach i pomógł Andrzejowi założyć Stowarzyszenie. Kiedy dołączyła do nich Ola, byli już po akcji Ismena. W 2004 r. pisała o tym cała Polska. - Jest krew, jest temat - kwituje ówczesne zachowanie mediów Jacek. - Stanąłem wtedy na głowie, żeby wycofać reportaż z TV, w którym dziennikarze pokazali dziewczynkę, jej dziecko, dom, w którym mieszka. Nie kochali mnie za to.
15-letni chłopiec odebrał poród swojej koleżanki. Kiedy odciął pępowinę, zanieśli dziecko do kościoła i położyli na ławce. Czekali, dopóki ktoś nie zauważy noworodka. Dziecko Ismeny trafiło do sióstr zakonnych pod Poznań, a tam błyskawicznie zrobiono mu badania i przygotowano do adopcji. Ale Stowarzyszenie nie odpuściło. - Podejrzewaliśmy, że w grę mógł wchodzić handel dziećmi, bo za szybko to się wszystko działo. Odkręciliśmy sprawę, dzisiaj Ismena, tak jak chciała, wychowuje swoją córkę - wspomina Jacek.
Media zajęte tą sensacją jakoś oszczędziły dwoje nastolatków (Marta 15, Zbyszek 16 lat), którzy pewnego listopadowego poranka wyszli z domu w Krotoszynie, wsiedli w pociąg i pojechali na Pomorze. Tam znalazł ich myśliwy. Wisieli na drzewie na skraju lasu, twarzami do siebie. - Dziewczynka była w szóstym miesiącu ciąży. Zostawili list, w którym przepraszali rodziców. I dwie obrączki - zagląda w stare akta szef prokuratury rejonowej w Szczecinku Janusz Bugaj.