Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_p00002613685
Tytuł: Nagrzany bąbel i młode gwiazdki
Wydawca: Polityka - Spółdzielnia Pracy
Źródło: Polityka nr 2427
Kanał: #kanal_prasa_tygodnik
Typ: #typ_publ
Autorzy: Marcin Rotkiewicz,  
Data publikacji: 2003-11-15
Takich zderzeń w historii naszej planety było co najmniej kilka. Jedno (a być może nawet dwa lub trzy) około 65 mln lat temu zakończyło się globalną katastrofą i wyginięciem dinozaurów. Dziś utworzono więc międzynarodową służbę, której zadaniem jest wypatrywanie i ostrzeganie przed kosmicznymi stłuczkami. Jednak, jak twierdzą naukowcy, nie tylko planetoidy stanowią niebezpieczeństwo dla życia na Ziemi.
Epoka zwana ordowikiem kończyła się 440 mln lat temu. Licznie zasiedlające morza zwierzęta i rośliny szykowały się do podboju lądów. I właśnie wtedy zdarzyło się coś, co zabiło ponad 100 rodzin morskich organizmów. Wyginęli niektórzy przedstawiciele licznych wówczas graptolitów, trylobitów, konodontów i ramienionogów. Zdarzenie to, określane jako ordowickie wymieranie, uważane jest za drugą największą katastrofę w historii życia na Ziemi. Do większej doszło 200 mln lat później, na przełomie permu i triasu, gdy zagładzie uległo aż 90 proc. wszystkich morskich organizmów, dwie trzecie lądowych gadów i płazów oraz 30 proc. owadów.
Przyczyną wymierania z końca ordowiku była zmiana klimatu, zlodowacenie i obniżenie poziomu mórz. Ale co je spowodowało? Geolodzy twierdzą, że przesunięcie się superkontynentu o nazwie Gondwana w stronę bieguna. Pojawiały się również hipotezy wskazujące na zderzenie z planetoidą. Z poglądami tymi nie zgadza się Adrian Melott z University of Kansas. Przebadał on skamieniałości z końca ordowiku i doszedł do wniosku, że wymieraniu winne jest... promieniowanie z kosmosu.