Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000019
Tytuł:
Wydawca: Niezależna Oficyna Wydawnicza Nowa
Źródło: Dziura w niebie
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Tadeusz Konwicki,  
Data publikacji: 1959
uchu temu domkowi o jasnych oknach; wolno, bez słowa, jął schodzić w dół. Rzęsisty deszcz szeptał w czarnych krzakach. Krywko pobiegł jeszcze na łąkę, gdzie było już ciemno, pusto i strasznie. Po Saliszu zostało tylko rozrzucone szeroko ognisko, strzęp gazety i wiele śladów na drodze prowadzącej donikąd. Wrócił więc do domu i nie zachodząc nawet do mieszkania, poszedł od razu spać w świronie, na stercie pierwszego tegorocznego siana. Deszcz lekkimi stopami przebiegał po omszałych gontach dachu.
6. Nazajutrz była niedziela, dzień uroczysty i leniwy. Krowy na łąkę wypędził Dziadzia z nieodstępną Zazulą. Polek spał długo, prawie do siódmej, nim go pani Linsrumowa zawołała na śniadanie. Babka ostentacyjnie zachowywała milczenie, nie wspominając ani słowem o wczorajszym dniu i o późnym powrocie chłopca do domu. Zjadłszy skibę domowego chleba z kubkiem żołędziowej kawy, Polek usiadł na kamiennym stopniu ganeczka. Panfil demonstrował gorliwie radość z widoku chłopaka. Podlizywał mu się nadmiernym wymachiwaniem ogona, przypadaniem na przednie łapy, modulowanym skowytem. Można się było domyślać, że żywi pewne nadzieje na uwolnienie go z uwięzi. Polek grzał się w rannym słońcu, wystawiwszy na widok publiczny wszystkie swoje rany cięte, tłuczone i szarpane. Myślami był już przed kościołem, gdzie w niedzielę zbierało się najlepsze towarzystwo Górnych i Dolnych Młynów oraz okolicznych wsi i zaścianków. Widział się już tam w towarzystwie panny Puciałłówny. Posyłał jej uśmiechy i eleganckie ukłony, wygłaszał ozdobne zdania zapamiętane ze słynnej zeszytowej księgi o hrabi Klimczoku. Taki liryczny poranek niedzielny budzi często w człowieku zastałe pokłady próżności. Nie można się więc dziwić, że Polek, znalazłszy jakiś ułamek szkła, jął się w nim przeglądać długo i bezwstydnie. Marszczył brwi nad sinym okiem, wydymał wargi, przymykał powieki, co dawało wynik zadowalający. Jednakże tak poważna kontemplacja musiała ujawnić pewne braki, niedomogi przykre, jak na przykład wielki blady pieg usadowiony z absolutną symetrią na samym czubku Polkowego nosa. Staranne oględziny doprowadziły chłopca do wniosku, że jest to mankament nie do zniesienia, całkowicie szpetotą swoją odbierający szanse w zabiegach koło panny Puciałłówny.
wało wynik zadowalający. Jednakże tak poważna kontemplacja musiała ujawnić pewne braki, niedomogi przykre, jak na przykład wielki blady pieg usadowiony z absolutną symetrią na samym czubku Polkowego nosa. Staranne oględziny doprowadziły chłopca do wniosku, że jest to mankament nie do zniesienia, całkowicie szpetotą swoją odbierający szanse w zabiegach koło panny Puciałłówny. Wydobył więc ze spodni trochę sfatygowaną agrafkę i tym niebezpiecznym przyrządem rozpoczął zabiegi nad plastyką swojej f