Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000179
Tytuł:
Wydawca: W.A.B.
Źródło: Śmieszni kochankowie
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Mariusz Cieślik,  
Data publikacji: 2004
Dopiero idąc schłodzoną przez polewaczkę, parującą ulicą, zacząłem się zastanawiać, dlaczego nie porozumiewali się przy mnie językiem migowym, który Paweł z pewnością znał. Może sprawiałoby im to zbyt wiele trudności, może czuliby się skrępowani, a może po prostu nie było im to potrzebne.
Zostałem włączony w porządek piątkowych kolacji. Zawsze tak samo doskonale przygotowanych. Właściwiej zresztą byłoby powiedzieć, że po egzaminie zostałem do nich dopuszczony. Co piątek dokładnie te same elementy: whisky, rozmowa z Pawłem, stół zastawiony jak na przyjęciu, a potem jej wielkie wejście, za każdym razem w innym, ale równie starannie dobranym stroju. Byłem jej Szeherezadą, opowiadałem o sobie, filmach, książkach, znajomych, a ona wpatrywała się we mnie, zapewne odczytując jakieś strzępy z ruchów warg. Zacząłem się starannie przygotowywać. Dzień wcześniej wybierałem kilka opowieści, które mogłyby ją zaciekawić, kupiłem nawet podręcznik do nauki języka migowego, chociaż przy mnie użyli go tylko raz, kiedy Kasia była wyraźnie zdenerwowana, bo Paweł nie chciał spełnić jakiegoś jej polecenia. I to jej życzenie w jakiś sposób dotyczyło mnie. Kiedy zapytałem, o co chodzi, Paweł zbył to machnięciem ręki. Niezmiennie tuż po jej wejściu zadawał mi temat opowieści, którą mogłem snuć przez mniej więcej godzinę. Czasami, przypatrując się w tym czasie twarzy Kasi, miałem wrażenie, że się zasłuchała. Wiem, że to idiotyczne, że przecież nie mogła mnie słyszeć, ale wiem też, że czekała na te historyjki, i wiem, że przygotowywałem je dla niej. Dla niej, dla niego, dla nich. Często miałem wrażenie, że trudno jest to oddzielić. Tego wieczoru, kiedy między nimi pierwszy raz w mojej obecności odbyło się coś w rodzaju kłótni, zostałem trochę dłużej. Wyłącznie po to, żeby się dowiedzieć, o co poszło. Kiedy zapytałem Pawła jeszcze raz, rozpłakał się.
- Ona jest tak ciężko chora - szlochał. - Tak strasznie chora. Nie wiem, jak ja to przeżyję. Lekarze mówią... - przerwał, jakby spłoszony tym, że powiedział zbyt wiele.