O kilkaset kroków od obozowiska zastaliśmy na umówionym miejscu Wagurę. Razem z nim podkradliśmy się znowu pod szałasy i przywarłszy do krzewów śledzili Hiszpanów.
Tymczasem powalony przez Arnaka człowiek odzyskał przytomność i
snadź
groźne o napaści opowiadał historie towarzyszom, bo w obozie powstało podniecenie. Na większą szalupę wysłali natychmiast dwóch uzbrojonych strażników, mniejszą zaś zaciągnęli na piasek, jeszcze dalej od wody. Pewnie w obawie ataku nie spali przez resztę nocy, krążąc w pobliżu szałasów nad brzegiem morza.
- Przewąchali diabli! - odezwał się Arnak - żeśmy na wyspie!
|