Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_0302000000003
Tytuł:
Wydawca: PAX
Źródło: Błogosławiona wina
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit_proza
Autorzy: Zofia Kossak,  
Data publikacji: 1953
Co nowy papież, to nowa czereda zgłasza się po zaszczyty i pożyczki... A kto ma koszta pokrywać? Poddani... - Nie ma na to sposobu? - Widno nie ma, skoro go dotąd nie znaleziono. Każdy kandydat na stolec Piotrowy zaręcza, że familiantów popierać nie będzie, ba, przysięga, że w ogóle rodziny żadnej nie posiada... A potem... Cóż ma robić? "Gdzie ścierwo, tam się i sępy zbiorą" - mówi Ewangelia. Jest władza, jest państwo, są rabusie i zadrośniki !...
Kto będzie bronił papieża, jak nie jego krewni? Musi ich sobie przyskarbić,
bo go drudzy inaczej zadziobią.
- Zmęczonym setnie - wyznał wojewoda - i choć za osobliwy fawor poczytywałbym
kontynuację zajmującego dyskursu, pójdę spocząć, sumitując się najgoręcej.
- Nie sumituj się, Wasza Miłość! Iście, zmizerowanyś srodze. Dobrego snu i szczęśliwej
podróży... Modlić się będę za pomyślny skutek peregrynacji... Przepraszam najpokorniej,
jak imię Waszej Miłości, żebym mógł do właściwego patrona kołatać?
- Imię mam Mikołaj, a przydomek Pius...
- Piękny przydomek... Na czyją intencję?
- Nie rozumiem?...
- Bo papież Pius II, chwalony, że przybrał imię świętego poprzednika, Piusa
I, prostował z gniewem, iż jako dobry humanista uczynił to na cześć Wergilego
i Eneidy...
- Eneidy?
- Pius Aeneas... Pamiętasz, Wasza Miłość?
- Rzeczywiście. Nie, ja nie... pamięć zawodzi ze słabości. Ekscelencja raczy
pozwolić, że go pożegnam...
- Żegnam, żegnam, błogosławię i jeszcze raz radzę nie w Rzymie zabiegać o cud...
Ha, ha... Powiadał niedawno jeden bluźnierca, wart stosu, że w Rzymie można
nabyć wszystko prócz cudu, bo cudami Bóg dysponuje. On zaś, jedyny, przekupić
się nie da... Tak powiedział... Śmiało się całe kolegium... Dobrego zdrowia
i łaski Bożej życzę Waszej Miłości...
"W Rzymie można nabyć wszystko prócz cudu..." - brzęczało nieznośnie w uszach.
"W Rzymie można nabyć wszystko prócz cudu..." Słowa nie były nowe, nie były
nie znane. Wiek, w którym żył Mikołaj Sapieha, był - podobnie jak poprzedni
- wiekiem fermentu, buntowniczych myśli. Nowinkarze z upodobaniem wywlekali
na jaw wstydliwe sprawy Kościoła, kładąc je w uszy każdemu. W niezliczonych
paszkwilach lżyli papiestwo, nazywając Watykan wielką wszetecznicą, tronem Belzebuba,
a Namiestnika Chrystusowego namiestnikiem Antychrysta. Dawniej wojewoda odpychał
podobne oszczerstwa z gniewem i wstrętem jako bluźniercze potwarze, nie pozwalając
myślom zatrzymywać się przy nich. Teraz, gdy legł na spoczynek i marzył o śnie,
zjawiły się wszystkie przy jego wezgłowiu. Natrząsały się, przypominały. Taki
jest Rzym, takie jest papiestwo, ty prostoduszny , podlaski Sarmato... Po co
tam jedziesz? Żeby się na drwiny narazić?... Słyszałeś, co mówił biskup Cesarini...
Zawracaj, zawracaj co prędzej... Nie ośmieszaj się w oczach prałatów... Zawracaj! Siadł na posłaniu, by wezwać pana Hornowskiego i powiadomić o zmianie kierunku podróży. Nie jadą dalej. Wracają. Uprzytomnienie jednak niezbędnych przy tym rozkazie wyjaśnień, konieczność sprostania ogólnemu zdumionemu zgorszeniu - wydały mu się ponad siły. Trudno. Dalsza jazda wymaga w danej chwili mniejszego wysiłku niż zaprzestanie jej, będzie więc jechać dalej. Zbyty wsz