Co nowy papież, to nowa czereda zgłasza się
po zaszczyty i pożyczki... A kto ma koszta pokrywać? Poddani...
- Nie ma na to sposobu?
- Widno nie ma, skoro go dotąd nie znaleziono. Każdy kandydat na stolec Piotrowy
zaręcza, że familiantów popierać nie będzie, ba, przysięga, że w ogóle rodziny
żadnej nie posiada... A potem... Cóż ma robić? "Gdzie ścierwo, tam się i sępy
zbiorą" - mówi Ewangelia. Jest władza, jest państwo, są rabusie i zadrośniki !...
Kto będzie bronił papieża, jak nie jego krewni? Musi ich sobie przyskarbić, bo go drudzy inaczej zadziobią. - Zmęczonym setnie - wyznał wojewoda - i choć za osobliwy fawor poczytywałbym kontynuację zajmującego dyskursu, pójdę spocząć, sumitując się najgoręcej. - Nie sumituj się, Wasza Miłość! Iście, zmizerowanyś srodze. Dobrego snu i szczęśliwej podróży... Modlić się będę za pomyślny skutek peregrynacji... Przepraszam najpokorniej, jak imię Waszej Miłości, żebym mógł do właściwego patrona kołatać? - Imię mam Mikołaj, a przydomek Pius... - Piękny przydomek... Na czyją intencję? - Nie rozumiem?... - Bo papież Pius II, chwalony, że przybrał imię świętego poprzednika, Piusa I, prostował z gniewem, iż jako dobry humanista uczynił to na cześć Wergilego i Eneidy... - Eneidy? - Pius Aeneas... Pamiętasz, Wasza Miłość? - Rzeczywiście. Nie, ja nie... pamięć zawodzi ze słabości. Ekscelencja raczy pozwolić, że go pożegnam... - Żegnam, żegnam, błogosławię i jeszcze raz radzę nie w Rzymie zabiegać o cud... Ha, ha... Powiadał niedawno jeden bluźnierca, wart stosu, że w Rzymie można nabyć wszystko prócz cudu, bo cudami Bóg dysponuje. On zaś, jedyny, przekupić się nie da... Tak powiedział... Śmiało się całe kolegium... Dobrego zdrowia i łaski Bożej życzę Waszej Miłości... "W Rzymie można nabyć wszystko prócz cudu..." - brzęczało nieznośnie w uszach. "W Rzymie można nabyć wszystko prócz cudu..." Słowa nie były nowe, nie były nie znane. Wiek, w którym żył Mikołaj Sapieha, był - podobnie jak poprzedni - wiekiem fermentu, buntowniczych myśli. Nowinkarze z upodobaniem wywlekali na jaw wstydliwe sprawy Kościoła, kładąc je w uszy każdemu. W niezliczonych paszkwilach lżyli papiestwo, nazywając Watykan wielką wszetecznicą, tronem Belzebuba, a Namiestnika Chrystusowego namiestnikiem Antychrysta. Dawniej wojewoda odpychał podobne oszczerstwa z gniewem i wstrętem jako bluźniercze potwarze, nie pozwalając myślom zatrzymywać się przy nich. Teraz, gdy legł na spoczynek i marzył o śnie, zjawiły się wszystkie przy jego wezgłowiu. Natrząsały się, przypominały. Taki jest Rzym, takie jest papiestwo, ty
prostoduszny
, podlaski Sarmato... Po co tam jedziesz? Żeby się na drwiny narazić?... Słyszałeś, co mówił biskup Cesarini...
Zawracaj, zawracaj co prędzej... Nie ośmieszaj się w oczach prałatów... Zawracaj!
Siadł na posłaniu, by wezwać pana Hornowskiego i powiadomić o zmianie kierunku
podróży. Nie jadą dalej. Wracają. Uprzytomnienie jednak niezbędnych przy tym
rozkazie wyjaśnień, konieczność sprostania ogólnemu zdumionemu zgorszeniu -
wydały mu się ponad siły. Trudno. Dalsza jazda wymaga w danej chwili mniejszego
wysiłku niż zaprzestanie jej, będzie więc jechać dalej. Zbyty wsz
|