Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_k0RLG346
Tytuł:
Wydawca: Oficyna Wydawnicza Branta
Źródło: Na przekór i na bakier
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_fakt
Autorzy: Ryszard Sługocki,  
Data publikacji: 2008
Wkrótce potem na przyjęciu u znajomych zorganizowałem dla rówieśników zabawę w okręt. Okrętem był wielki, bogato rzeźbiony dębowy kredens z galeryjką. Dorośli zabawiali się konwersacją w salonie, a my nie mogliśmy się przecież nudzić. Za moim przykładem po wysuniętych szufladach i przystawionych stołach i krzesłach wdrapała się na kredens spora gromadka. Nikt nie spadł i nikomu nic się nie stało, ale mimo tego moi rodzice bardzo szybko opuścili przyjęcie, a ja dostałem w domu lanie.
Nie był to pierwszy przypadek, kiedy zamiast łagodnej perswazji w celach wychowawczych użyto w stosunku do mnie przemocy fizycznej. Matka była zdania, że tylko bolesny kontakt odsłoniętych tylnych części ciała ze skórzanym paskiem może powstrzymać mnie w przyszłości przed realizacją takich nierozważnych pomysłów, jak rozpalanie ogniska w drewutni pod schodami domu czy pociąganie za ogon kozy - emerytki. Ogień w drewutni szczęśliwie w porę ugaszono, natomiast koza pobodła mnie dotkliwie, co matka uznała za usprawiedliwione.
Zostałem również pogryziony przez jej ulubieńca, psa Milusia, kiedy usiłowałem użyć go jako konia na biegunach. Miluś miał histeryczne usposobienie. Gryzł gości i służące, a na mnie i na ojca warczał, tolerował tylko moją matkę. Kiedy miałem cztery lata, zniknął.