- Ależ co znowu! Prosimy, prosimy.
Przysunął fotel dla Róży, zadzwonił na
Sabinę
, sam usiadł, zmęczony daremnym wzburzeniem. Niebawem wszyscy zajęli miejsca, w ciszy 1> czekając, co będzie. Sabina drgnęła, ujrzawszy panią starszą, nieco śmietany spłynęło z salaterki na obrus, wtedy po twarzy Marty przeleciał niepokój, Adam spuścił oczy. Róża natomiast chwyciła nóż, w jednej chwili zdjęła z obrusa białą kroplę i strząsnęła na tacę, po czym spojrzała na Sabinę, jak gdyby z prośbą o aprobatę. Zbyszek zaśmiał się.
-A ja zawsze zlizuję...
|