Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_1202900002163
Tytuł: Złote góry makulatury
Wydawca:
Źródło: Ozon nr 3
Kanał: #kanal_prasa_tygodnik
Typ: #typ_publ
Autorzy: Ewelina Zambrzycka,  
Data publikacji: 2005
W śmieciowym biznesie najlepsi będą ci, którzy znaleźli się w nim najwcześniej, jak Derkacz i Sobczyk. Zaczynali w roku 1998. Mały punkt skupu makulatury rozrósł się do nowoczesnego imperium z halą wypełnioną tonami papieru i siecią kilkunastu oddziałów w centralnej Polsce. "Mazowsze" znalazło się w dziesiątce największych polskich firm przetwarzających surowce wtórne. - Znajomi widzą, jak prężnie się rozwijamy, a mimo to pytają: "Czy na makulaturze można zarobić?" - mówi Sobczyk.
Można, i to nieźle. Za tonę makulatury "Mazowsze" dostaje od fabryki papieru średnio 250 zł, czyli 25 gr za kilogram. A skupuje ją przecież za blisko 10 gr za kilogram. Przebicie jest więc dwukrotne . - Z tego, co zarabiamy, możemy utrzymać rodziny, dać pracę kilkudziesięciu pracownikom firmy i kolejnym, od których odbieramy makulaturę - mówi Sobczyk. Obroty firmy w ubiegłym roku wyniosły 12,8 mln zł, a w tym właściciele planują podwojenie zysków. Wynik ich cieszy, ale wiedzą, że na śmieciach można zarabiać znacznie więcej. - Zachodnioeuropejski odpowiednik "Mazowsza" wypracowuje obroty co najmniej 10 razy większe - tłumaczy Sobczyk.
Baniocha przyjmuje papier z 60 punktów skupów z całej Polski. Jeden punkt dostarcza od 50 do 80 ton surowca rocznie, czyli około 5,5 tys. ton w miesiącu. Przy sortowaniu i załadunku takiej ilości makulatury pracuje około 30 osób. Papier jest dzielony na 10 kategorii: gazety codzienne, miesięczniki, offset czarno-biały, kreda kolorowa, karton itp. Odpowiednie kategorie są później rozsyłane do fabryk. Gazety idą do dwóch największych klientów "Mazowsza" - Kwidzyna i Konstancina. Kwidzyn przerabia