Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000067
Tytuł:
Wydawca: Muza
Źródło: Plamka światła
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Piotr Krawczyk,  
Data publikacji: 1997
Ależ nie mogłem biedaków tak po prostu wyrzucić za drzwi! Weź pod uwagę ich punkt widzenia - oni naprawdę w to wierzą. Uczciwie i ideowo. Naprawdę wierzą, że nadchodzi koniec świata i że do nich należy misja ratowania ludzkości. Ja to szanuję. - Dobra, ale ileśmy czasu stracili na te bzdety! I jak długo miałam jeszcze siedzieć w tej cholernej łazience? - Trzeba było wyjść i włączyć się do dyskusji! - Tak, jeszcze czego. Ty stary pierdoło!
Tak to wtedy było. Wszystkie te wspomnienia przemknęły przez głowę
Krzyśka w mgnieniu oka, wywołując teraz cień uśmiechu. Co prawda, tym
razem Ewy oczywiście nie było w domu, ale powiedział sobie, że teraz
długa rozmowa naprawdę nie ma sensu. Szkoda czasu, trzeba zrobić obiad
i tak dalej, no, musi to szybko, acz taktownie zakończyć. Zresztą, Boże
mój, o czym tu gadać?
- Panowie, ze mną sprawa jest przegrana. Ja już nie jestem
najmłodszy, swoje wiem, i doprawdy - idźcie gdzie indziej. Może u
innych znajdziecie wdzięczniejszy grunt do uprawy.
- Ale zaraz. Czy zetknął się pan już z naszą nauką?
- No tak, kilka lat temu już ktoś od was u mnie był. Pan mnie
pamięta? - zwrócił się do niższego. Ten w jednej chwili, w śmieszny i
wręcz rozczulający sposób, spłonił się jak panienka.
- Tak, pamiętam.
Wyższego zbiło to trochę z tropu. Bynajmniej jednak nie dawał za
wygraną. Krzysiek odniósł wrażenie, że może nawet wręcz przeciwnie -
sprężył się i ze zdwojoną energią ponownie ruszył do ataku.
- No i co, przemyślał pan sprawy? Może coś drgnęło w pańskim
światopoglądzie? Może coś się jednak zmieniło?
- Wie pan, raczej nic się nie zmieniło. Zresztą - tu zwrócił się
znowu do niższego, który wyraźnie spuścił z tonu i nerwowo zaczął
rozglądać się na boki - pamięta pan, co pan mi wtedy zapowiadał? A było
to dobre pięć lat temu. Mówił pan, że dosłownie lada tydzień nastąpi
koniec świata, że zstąpią archaniołowie z ognistymi mieczami i będą
ścinać głowy grzeszników. No i co? Jakoś jeszcze nie zstąpili. Pięć lat
minęło i nic.
Niższy zwiększył częstotliwość rzucanych ukradkiem niepewnych spojrzeń. - I w ogóle, panowie, mówię wam, życie mnie gna, muszę robić różne rzeczy, tym razem naprawdę nie mam czasu. Szkoda waszego trudu. Zresztą w ogóle nie jestem teraz w formie, to żadna rozmowa. Wyższy wciąż nie tracił nadziei. - Ale w wirze codzienności nie wolno zapominać o sprawach ostatecznych. My wiemy, że zwłaszcza teraz, kiedy życie z dnia na dzień staje si