A gdy tak potężnie przemówił, umilkli wszyscy, niektórzy zaś ucieszyli się nawet widząc, że poddania nie miał ksiądz biskup na myśli. Wtem Wołodyjowski rzekł:
- Nieprzyjaciel, nim Kamieniec oblegnie, musi
wprzód
Żwaniec pokruszyć, bo mu nijak obronny zamek za plecami sobie zostawiać. Owóż za pozwoleństwem pana podkomorzego podolskiego ja się podejmuję w Żwańcu zamknąć i trzymać się właśnie przez taki czas, jaki ksiądz biskup za pomocą układów zyskać zamierza. Ludzi wiernych wezmę i póki będzie mego życia, póty będzie i Żwańca!
Na to zakrzyknęli wszyscy:
|