Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000055
Tytuł:
Wydawca: Siedmioróg
Źródło: Władca Lewawu
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Dorota Terakowska,  
Data publikacji: 1989
Cała ta nieprawdopodobna przygoda, w którą nie mogłam uwierzyć, nie zdarzyłaby się, oczywiście, gdyby Bartek nie był sierotą. Myślę, że mając mamę, tatę i normalny rodzinny dom, nigdy nie trafiłby do Wokarku, tajemniczego miasta Allian. Zaprowadziły go tam tęsknota i marzenie. I dlatego niekiedy zastanawiam się, czy Wokark nie był miastem utkanym z tęsknoty i marzeń tego chłopca.
...stało się to dokładnie podczas trzynastej ucieczki Bartka z domu dziecka. Trzynasta Podróż w Poszukiwaniu Mamy... Bartek jak zwykle najpierw pobiegł na ulicę Skałeczną. Pokręcił się koło starej kamienicy, która podobno jeszcze przed dziesięciu laty była jego rodzinnym domem. Na liście lokatorów od dawna nie było jego nazwiska. A tamto mieszkanie już od siedmiu lat zajmowałam ja. I tylko dlatego poznaliśmy się z Bartkiem, a nawet polubili . Jednak tego dnia chłopiec nie zastał mnie w domu, więc obrócił się na pięcie i ruszył w stronę Wawelu. Wątpię, czy istnieje w Krakowie drugi chłopak, który znałby Wawel tak doskonale jak Bartek. Ile razy uciekał, zawsze tu trafiał. Jakby jakaś tajemna moc promieniująca z królewskiego Zamku przyzywała go do siebie. Lecz tego dnia chłopiec nie wszedł na Zamkowe Wzgórze. Zatrzymał się u jego stóp, koło Smoczej Jamy. Nie miał pieniędzy na bilet wstępu, więc rozglądał się przez chwilę, medytując, jak dostać się do środka. Powietrze tego dnia było parne i chłód Smoczej Jamy wabił chłopca. Smok ustawiony przed wejściem ział co jakiś czas prawdziwym ogniem, budząc podziw sporej grupy turystów. Po chwili jakaś wycieczka, chichocząc i głośno rozmawiając, skierowała się w stronę wejścia. Bartek, niby przypadkiem, znalazł się w środku grupy, i tym sposobem udało mu się uniknąć kontroli biletów. Gdy wycieczka weszła w głąb skalnego korytarza, Bartek postarał się od niej jak najszybciej odłączyć.
Skalny korytarz, wyżłobiony przed wiekami w wapiennym wzgórzu, skrywającym legendarne schronienie wawelskiego smoka, skręcał w lewo, w prawo, wił się, raz był mocniej, raz słabiej oświetlony. Ponieważ Bartek znał to miejsce doskonale, od razu zaczął myszkować po zakamarkach Jamy. Był tu wiele razy, ale nigdy sam, zawsze z grupami zwiedzających, a często nawet z przewodnikiem, którego donośny głos odbierał Smoczej Jamie cały urok tajemniczości. Tym razem udało mu się grupę zostawić daleko z tyłu