- On jest taki sam, jak inni - odparł rozgoryczony. Chodźmy na górę.
Przeszli kilka kroków w stronę recepcji, kiedy dopadł ich jeden z
fotoreporterów
, obwieszony aż trzema aparatami, fleszem i światłomierzem.
- Panie Andrzeju - wołał z daleka - pełna bomba. Będziemy mieli nagrodę.
|