Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000149
Tytuł:
Wydawca: W.A.B.
Źródło: Wolna Trybuna
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Christian Skrzyposzek,  
Data publikacji: 1985
rzyło, i herbata była mocna i aromatyczna jak w jakiej londyńskiej herbaciarni, a tu prosze: dziad się musiał dosiąść w buciorach, i tak siedział przy stole jak Wyrzut Sumienia i tak dalej. Nic nie jest doskonałe. "Więc nie chce pan nam zdradzić swojego znaku" odezwał się na to On i znowu tak uważnie się we mnie wpatrzył, aż zadrżałam. "My czynimy wszystko, aby się pan nie poczuł przez nas zdystansowany, natomiast pan nie chce nam udzielić o sobie ani jednej istotnej informacji, czy to ładnie?"
No, żeby tak mi powiedzieć prosto w twarz, że bym mu czegoś nie dała sama od siebie, to już było tak frontalnie, że musiałam coś ważnego powiedzieć, w przeciwnym razie wszystko by się zaczęło komplikować. "Nie jestem przekonany, czy to faktycznie jest najistotniejsze" powiedziałam najchłodniej w świecie. "A co do pańskiego pytania, czy to ładnie , to, niestety, nie czuję się kompetentny. Niech się pan z tym pytaniem zwróci do pani Doktor Magdaleny, bo nie widzę tu nikogo, kto by nam jeszcze mógł pomóc". A to im zadałam zagadkę! Od razu widać było, że im pomieszałam szyki i to tak elegancko, że musieli popatrzeć na mnie zupełnie poważnie. Ale zawsze musi się stać tak durnie, jakby to jaki idiota wszystko komponował i tak dalej, i ledwo zaczęło być już tak miło i kulturalnie, a tu zadzwoniło coś pod drzwiami i Doktorka poszła otworzyć, a po kilku sekundach wtoczyło się babsko jakieś do salonu, grubachne i ordynarne jak maciora, i ja patrzę, a tu widzę, że ja przecież znam tę babę! Bo to przecież ta sama durna baba, która mi tę całą hecę zrobiła w Trybunie. Jak wtedy narysowałam jednego członka męskiego, żeby ją rozdrażnić! I właśnie ona tutaj, takie już dziwactwa się wyprawiały, że w głowie się mogło zakręcić. "Pani Róża Potylicowa" przedstawiło się to czupiradło i łapę mi wciska do ręki, a taką miękką i tłustą, jak kluska i tak dalej. "Pani Przewodnicząca przychodzi w samą porę" odezwała się do tego babska, i to całkiem uprzejmie, ta Doktor Znachor. "Jasne, że w samą porę" beknęło to straszne babsko "Jak się ma obowiązki i absorpcje do spełnienia, to się nikt nie musi troszczyć o inicjatywę i zawsze przychodzi się w samą porę". Ojej, pomyślałam, teraz to się dopiero zacznie, bo przecież ta baba to istna wariatka i ja ją znam. "Czy Pani Przewodnicząca reflektuje na herbatę?" spytała ją słodko Doktorka. "Jasne, że reflektuje" upomniała się ta Przewodnicząca, i nie mogłam się nadziwić, skąd to taka Przewodnicząca i czemu takie babsko może przewodniczyć i tak dalej.
Powściekali się. On, ten mój, to pewnie jakiś Magister, ona to wiadomo, Doktorka, a teraz jeszcze ta Przewodnicząca, więc poczułam się, jakby mi czego brakowało. Ale w końcu jestem Podporucznicą, więc też coś. A tu nagle widzę, że to babsko do mnie mruga ! Nie tak zwyczajnie i dyskretnie, tylko tak już po chamsku, że wszyscy to musieli zauważyć. Akurat mnie sobie wybrała, żeby mrugać, pomyślałam, ale co mi taka powsinoga, do czego ona może mi się przydać? Więc zlekceważyłam ją i udałam, że nic