Dane tekstu dla wyniku: 2
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000045
Tytuł:
Wydawca: Siedmioróg
Źródło: Może nie, może tak
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Ewa Nowacka,  
Data publikacji: 1976
- To było dawno i nieprawda - odparowała Beata.
Nie włączałam się do tej rozgrywki. To, co mówiłam przedtem Agnieszce, namawiając ją na wyprawę pod "Hortex", było tylko częścią prawdy. Zgodziłam się na te wygłupy, bo wydawało mi się, że w ten sposób upodobnię się do Beaty, a to pozwoli mi zapomnieć. Chłopcy, których fotografie pokazywała Beata, przesuwali się z szybkością meteorów, we wtorek nazywali się: Paweł, Marcin czy Julek, w środę mogli nosić imiona: Rajmund, Jarek, Wojtek, w piątek - Atanazy, Polikarp , Dezydery czy jakkolwiek inaczej. Coś podobnego zdarzyło się i Agnieszce - po epoce Wieśka, krótkiej, gwałtownej i burzliwej, niczym groźny sztorm nastąpiła era Wojtka, by obecnie marzenie mojej drogiej koleżanki mogło się nazywać Piotrek. Ja też chciałam poznać ten sekret, usiłowałam wysondować w rozmowach z Agnieszką, jak zrobić, żeby zapomnieć, wymazać to, co było, móc bez drżenia minąć długowłosego ciemnego chłopca w granatowej kurtce. Bez drżenia i bez tego głupiego rumieńca, bez idiotycznego dławienia w gardle, bez przesadnej sztywności kroków.
Było jeszcze coś ważnego. Ciągle nie wiedziałam, czy można się we mnie zakochać. Nie wierzyłam w opowieści o spojrzeniach Jacka, o tym portrecie narysowanym na tytułowej stronie podręcznika fizyki. To mogły być tylko próby pocieszenia mnie. Po okresie wzajemnej niechęci Agnieszka okazywała mi coś w rodzaju współczucia, aż czasem myślałam, że ona wszystkiego się domyśla... Ale to niemożliwe, chyba umiałam dobrze konspirować swoje niemądre uczucie, przynajmniej mnie się wydawało, że umiem. Zazdro