Zorientowałem się, jaką linią okrętową będziemy mogli popłynąć i wykupiłem bilety na parowiec "Brave". Postanowiliśmy pojawić się w Warszawie na dwa bądź trzy dni przed Ireną.
Holmes, który uwielbia wysyłać telegramy, już uprzedził Hotel "Bristol", że przyjeżdżamy i prosimy o zarezerwowanie pokoju. W naszym hotelu znaleźliśmy się o godzinie czwartej po południu. Postanowiliśmy pochodzić trochę po mieście, zwłaszcza że nieopodal hotelu jest Stare Miasto, które zwykle przyciąga turystów, nas także. Mogliśmy zjeść kolację w hotelu, ale pociągały nas staromiejskie knajpki, a zwłaszcza winiarnia Fukiera, o której słyszeliśmy w hotelu. Wina były znakomite, wystrój winiarni w stylu Księstwa Warszawskiego, o czym informowały podpisy pod sztychami starej Warszawy. Odbyliśmy miłą rozmowę z panem
Teofilem
Fukierem - sędzią trybunału, który nie zajmował się już winiarnią, ale chętnie tu zaglądał.
- Chyba przyjdziemy tu z Ireną. Jak sądzisz? - zapytałem Holmesa.
|