Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000204
Tytuł:
Wydawca: W.A.B.
Źródło: Mój Wehrmacht
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Janusz Rudnicki,  
Data publikacji: 2004
Na plecach z całego tego niemieckiego potopu ciąży mi dwieście pięćdziesiąt kilo mięsa. Foki. W zasadzie niedźwiedzia morskiego. Ale co, miałem dać tytuł Niedźwiedzie morskie i ludzie? Tym bardziej że niedźwiedź morski to jeszcze bardziej rozdęta foka.
Mam czterdzieści sześć lat i pierwszy raz piszę o zwierzętach. Bo mi one, do teraz, zwisały ciężkim soplem. Podobnie natura. Natura dzieliła się dla mnie na pionową, czyli drzewo, to jest jego paradygmat, i na poziomą, czyli na paradygmat trawy. A wszystko, co się między nimi poruszało immanentnie, to zwierzęta. I nagle ta foka... chociaż nie, wcześniej przejął mnie nietoperz. Między jednym dziennikiem a drugim przypadkowo i jednym okiem widzę, jak wisi na gałęzi i jak po pniu drzewa wspina się do niego wąż, i zjada go. Niech je, co mnie to obchodzi. Za chwilę widzę go znowu, jak wisi na gałęzi, a z wody wyskakuje krokodyl i połyka go. Jak? Tego samego? myślę przez sekundę, robiąc z siebie idiotę. Okazuje się, że nietoperz prosty, wisząc na gałęzi blisko pnia, pada ofiarą węża. Dlatego nietoperze bardziej łebskie wiszą se na gałęzi końcu, bo wąż wtedy prędzej się wypierdoli , zanim do nich dotrze. No, ale teraz, jeśli zdarza się, że drzewo przy wodzie, to pada ta nietoperzowa inteligencja ofiarą krokodyla, który ma czasami dość zżerania tylko tego, co pod wodą. No i masz ci los. Nie dosyć, że wyglądasz jak susząca się skarpetka, to jeszcze obojętnie, mądry jesteś czy głupi, na końcu gałęzi spoczniesz czy na jej początku, zawsze przejebane.
Więc ta foka żyła sobie w praskim zoo, niczego poza nim nie znając. Aż przyszła fala powodziowa... Wąż, jeszcze wąż zadziwił mnie srodze. W tym samym programie. Być może ten sam, który wspinał się do nietoperza. Lew go naszedł i ten wąż zesztywniał, i wydzieliny trupie wydalał. Co lwa skonfundowało na tyle, że odszedł, bo za taką padliną nie przepada. I o to chodzi. Dlatego napisałem wam ostatnio: "lecę w trupa jak wąż". Ale to nic jeszcze, węże mają ten instynkt obronny udawania osobistych zwł