pisane były święte teksty. Nikt oprócz nich nie mógł odprawiać ceremonii. A Hindusi wierzą, że mantra, magiczna formuła, ma konkretną moc sprawczą. Niezależnie od tego, czy wypowiada ją zły, czy dobry człowiek. Musi tylko umieć to zrobić. W takim kontekście stała się jasna przygoda Maxa w Waranasi. "Nie ma znaczenia, czy ty wierzyłeś i czy on ściemniał, czy nie. Powtórzyłeś za nim mantrę, a to działa, niezależnie od jego i twoich intencji. Trzeba więc zapłacić za jego wiedzę"- wyjaśniał Łukasz.
W świątyniach indyjskich często na ścianach wiszą cenniki. Bramin musi się kształcić, żyć w specjalny sposób. Wykonuje pracę, która jest wiele warta. On prowadzi cię do kolejnych wcieleń, zapewnia szczęście poza tym światem. Co z tego, że pali papierosy i ma grzeszne myśli, skoro jest wykształcony. To specjalista. Od tego już tylko krok do sprzedawania odpustów. Ludzie w Indiach mieli dosyć braminów,
tym bardziej że
przez system kastowy braminem można się było tylko urodzić. Stanowili arystokrację duchową.
W X, XI wieku naszej ery w Indiach zaczęła się reformacja. Zamiast Marcina Lutra i tez na drzwiach w Norymberdze pojawili się Wiraiśaiwa i Lingajaci w Kerali i ich poezja waczczanas. W Bengalu Pan Czaitanja, od którego wywodzą się współcześni krysznowcy z Mayapur.
|