- W samą porę! - wybuchnęła głośnym śmiechem.
Podciągnęła nogi i zakryła je brzegiem różowego
szlafroczka
. Na włosach miała siatkę, która, zapinając się pod brodą, podkreślała śliczny owal jej twarzy. Rozjarzone śmiechem oczy paliły się czarnym ogniem. Wydała mu się nieprawdopodobnie i niewiarygodnie piękna, najdroższa i najbardziej upragniona.
- Przyjechała pani! - chwycił jej rękę i wśród pocałunków powtarzał: - Przyjechała! Moja ukochana! Przyjechała... Tak tęskniłem...
|