Wprowadziliśmy od soboty ostre pogotowie na wszystkich pauzach i dyżury w miejscu, gdzie miała zostać dokonana akcja. Ci, co mieli zegarki, nastawili je na jedną godzinę. Plan się nazywał "plan W".
W chwili kiedy nasze posterunki dadzą sygnał, naśladując syreny
strażackie
- mieliśmy natychmiast podjąć akcję. Na dużej pauzie nikt z naszych nie jadł już drugiego śniadania ani nie odpisywał zadań. Wszystko jak w wojsku.
W połowie dużej pauzy rozległ się sygnał. Grupa operacyjna nr 1 pobiegła za komórki, gdzie miała pod śmieciami ukryty cały kłąb kolczastego drutu. Ten drut, w sobotę wieczór, zorganizowali na polu u jakiegoś chłopa. Grupa operacyjna od drutu miała specjalne rękawiczki z ochraniaczami od środka, żeby się nie pokłuć. Ochraniacze porobili sobie, pakując do rękawiczek, co się da.
|