NOTA ?ANONIMA Każda mroczna siła ma swój świetlisty rewers i w tym wypadku nie jest inaczej.
Wiara daje moc latania, a prawdziwie niebiańskim lotem są lewitacje świętych i błogosławionych.
Było bez liku takich przypadków: Święty Dunstan, arcybiskup Canterbury, szybujący pod
sklepieniem swej katedry w dniu
17 maja 988 roku; król Węgier, św. Stefan, zatopiony w modlitwie, a ponadto św. Bernard z Clairvaux, św. Dominik, św. Teresa z Ávila19, św. Franciszek z Asyżu, Katarzyna ze Sieny i wielu innych. Największą wszakoż sławę zyskał św. Józef z Kopertynu. Tam właśnie, w kościele kopertyńskim, a wydarzyło się to dnia 4 października 1630 roku, dwudziestosiedmioletni Józef Desa wpada w stan ekstazy tak głęboki, iż wydobywając z gardła przeciągły krzyk, wznosi się w górę, powyżej ołtarza, wysoko ponad zdumionym tłumem wiernych. Potem powtarza się to dziesiątki razy aż do śmierci Józefa, 18 września 1663 roku. Owe ekstazy, połączone z lewitacją, rodziły się pod wpływem konsekrowanej właśnie mszy albo słów Pisma, a czasem nawet świergotania ptaków. Gdy chwila ta nadchodzi, z niezmiennym i donośnym zawołaniem Józef wzlatuje w górę niczym ptak, czasem na dwadzieścia piędzi, przelatując przez cały kościół, ponad ołtarzem, unosząc się ku figurom świętych lub ku tabernakulum. Pielgrzymi przybywali tysiącami, by go zobaczyć - wieśniacy, duchowni, kardynałowie, papieże, książęta i
grandowie
- zmierzali z całej Italii, z Francji i z Polski. Niesłusznie oskarżany był przez niektórych o kontakty z szatanem (takie wątpliwości miało Święte Oficjum), ostatecznie jednak został oczyszczony z zarzutów przez Papieża Urbana VIII, który sam był świadkiem jednej z lewitacji Józefa20.
^gg8> 20 PRZYPIS REDAKTORA Zbyt encyklopedyczny i pobieżny wydaje mi się ten komentarz. Wolę
sięgnąć do podstawowego opracowania na ten temat, zawartego w książce profesora Oliviera Leroya
La Lévitation, w której daje on szczegółowy opis dwustu pięciu przypadków lewitacji. Zabrakło
mi wreszcie we wspomnianej glosie przykładów lewitacji, których było niemało w Nowym Świecie.
Mam na myśli nie tylko najbardziej znany przypadek osiemnastowiecznego franciszkanina Antonia
|