Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000140
Tytuł:
Wydawca: W.A.B.
Źródło: Na lądach i morzach : opisy i opowiadania
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Zbigniew Kruszyński,  
Data publikacji: 1999
ie na krzywiznach - ząbkowanej, dziwnie zjeżonej, jakby cały motyw marzł albo drżał ze strachu. Nanoszę poprawki i potem jeszcze raz dostaję tekst bezbłędny, niby wyjęty z książki, korektę erraty. A jednak kusi mnie, żeby i w nim coś zmienić. Podziwiam prostotę stylu i bogactwo czcionek! Uwielbiam zwłaszcza te cieniowane, kilka razy przekręcam lampę, bo wydaje się, że to światło rzuca na papier cienie. Sprawdzam na kartce, dotykam liter palcem. Są płaskie. Chwała Bogu, że jeszcze nie grawerują.
Niekiedy przynoszą i tu te instrumenty. Wyjmują plastikowe pudło, płaskie jak bomboniera, i ostrożnie kładą je na mój sfatygowany chippendale. Podnoszą wieko, które zastyga w pionie i częściowo zasłania mi widok. Kiedy podaję im brakujące słowo, szybko bębnią palcami w klawisze - zapisują, modernizują gotyk. Lubię ten dźwięk, jakby cicho szczękały zęby. Dawniej ja także się spieszyłam, nawet nauczyłam się stenografii. Podsłuchiwałam cudze rozmowy i żeby nie wyjść z wprawy, w pamięci zamieniałam je w wężyk. Coraz prędzej, coraz prostszy, bo ludzie mówią przecież wciąż o tym samym, narzekają, mają ubogi słownik, dla początkujących. Na kursach szybkiego czytania nauczyłam się czytać całymi akapitami. Pochłaniałam książki jak skaner. Byłam czujna, byłam megahercem, czytnikiem, który zabija czytanie. Dzisiaj, zamieniona w słuch, spowolniałam. Nie można słuchać szybciej, niż grają.
A jednak wyszłam z domu. W końcu sprowokowali mnie do tego swoimi niezdarnymi opowieściami. Dotkliwym brakiem detali. Opisami miejsc pozbawionych sztukaterii. Streszczeniami, w których drzemie, czekając na ujawnienie, bogactwo. Aby nie rzucać się w oczy, wyszłam o zmroku, wieczorem. Doskonale pamiętałam trasy, tyle razy przez nich opowiadane, mogłabym w każdej chwili je wykreślić na planie. Sporo pamiętałam też ze swoich własnych spacerów, z czasów, kiedy w ciągu jednego dnia widziały mnie resu