Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000200
Tytuł:
Wydawca: W.A.B.
Źródło: Krakowska żałoba
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Monika Piątkowska,  
Data publikacji: 2006
ć jedyny egzemplarz, tak jak wytwórnia filmowa zgubiła niegdyś pamiątki po Maurycym. Postanowiła więc przepisać memuary od razu w trzech egzemplarzach, ale natrafiła na - zdawało się - niepomijalną przeszkodę: nie umiała pisać na maszynie. Jeszcze za życia Maurycego z nudów próbowała nauczyć się układu klawiatury, nazbyt pewna swej ręki pianistki, nigdy jednak nie wyszła poza amatorskie stukanie jednym palcem i zawsze z taką masą literówek, że nie starczało taśmy korektorskiej, by je poprawiać.
Ale pomysł, że mogłaby dać memuary do przepisania, nawet nie przyszedł jej do głowy: to była jej i tylko jej praca. Przez pierwszy tydzień, zmarnowawszy całe ryzy papieru, zdołała przepisać zaledwie dwie strony, a i tak roiły się od błędów, bo nie potrafiła jednocześnie czytać i pisać. Spróbowała metody dwóch palców, ale poszukiwanie odpowiednich klawiszy zajmowało jej tyle czasu, że gdy je wreszcie znalazła, zapominała słowo, jakie miała wystukać. Nie poddała się jednak. Kupiła w antykwariacie przedwojenny podręcznik do maszynopisania i podług jego wskazówek podzieliła klawiaturę na dziesięć stref, po jednej dla każdego palca, i przez kolejne dni nie odchodziła od maszyny, pisząc najdziwniejsze zdania tylko po to, by przyswoić sobie najczęstsze sekwencje klawiszy. Po miesiącu ćwiczeń stukała już jak zawodowa biuralistka, nie patrząc na klawiaturę, kierując się jedynie bezbłędną pamięcią palców.
Wówczas to ponownie przystąpiła do pracy. Szło opornie, bo kierując się hieroglifami Maurycego, starała się, według jego odnośników, uzupełnić gotowy tekst o fragmenty zapisane jedynie w notatkach, ale nierzadko musiała wyrzucać całe kartki, bo w zeszytach z ostatnich lat znajdowała coś, co jeszcze pasowało do pierwszej opisanej dekady.