Dane tekstu dla wyniku: 17
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000125
Tytuł:
Wydawca: W.A.B.
Źródło: Złodziejka pamięci
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Krystyna Kofta,  
Data publikacji: 1998
No, może była tam jakaś sklecona z desek latryna. Czego się nie dotknęłaś, Bogusiu, lepiło się od brudu, bo nikt nie miał czasu ani ochoty sprzątać. Nie sposób upilnować takiej czeredy, zwłaszcza że nie wiadomo, jaka część tych dzieciaków była normalna.
Tu matka nie może zaprzeczyć, zaczyna się niemiecki wywód, podczas którego ojciec patrzy sponad okularów na matkę, słyszę imiona braci, pojawia się Staśku, jest więc wisielec, dom wariatów, potem alkohol i jeszcze inne sprawy, których w ogóle nie rozumiem. Nie wiemy, czy chodzili do szkoły, bo to była rodzina z gatunku tych, co to "nie czytaty, nie pisaty". Jaśnie pani Schönmythowa oddawała się różnym rozrywkom, znów dalej po niemiecku, szybko strzelającymi w matkę słowami. Gdyby spowiadała się z tego, ksiądz nigdy nie dałby rozgrzeszenia. Musisz wiedzieć, Bogusiu, że to były bardzo pobożne niewiasty, te wszystkie panie i panny Schönmyth. Babka Sabina wydała mi się straszną i pociągającą postacią ze złych baśni. Takie istoty miały na swoje usługi węże, ropuchy, odżywiały się glistami i każdemu, kto wpadł w ich pazury, robiły coś złego. Jednak miały władzę i były potężne.
Dlatego też gdy pierwszy raz zobaczyłam babkę, szczupłą i drobną w ciemnej sukni do kostek, uśmiechniętą, z porządnie zaczesanymi do tyłu włosami, z przedziałkiem pośrodku, zrobionym w tytoniowo-siwych włosach, zresztą w tym samym miejscu "ścieżkę" na głowie miała moja matka i ja sama, zastanawiałam się, czy mogę podać jej rękę bez lęku, że mi ją oderwie. Pocałowała mnie w czoło i nie był to wcale śliski pocałunek wiedźmy.