Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPANp0000300003
Tytuł: Zamordowanego przez NKWD policjanta rodzina szukała prawie pół wieku
Wydawca: Wydawnictwo Pomorskie sp. z o.o.
Źródło: Gazeta Tczewska
Kanał: #kanal_prasa_inne
Typ: #typ_publ
Autorzy: Wawrzyniec Mocny,  
Data publikacji: 2008-02-02
We wrześniu 1939 r. rodzina straciła kontakt z ojcem. Nastała niemiecka okupacja, chyba najtrudniejszy czas dla Wierzbowskich. Pan Jerzy niechętnie do tego wraca. Jego mama Zofia, by utrzymać rodzinę zajmowała się sprzątaniem. Siostrę Klarę zmuszono do przymusowej pracy w Gorzędzieju na terenie zagarniętego przez hitlerowców majątku. Podczas wojny bardzo pomocna okazała się najbliższa rodzina (wspierali ich rodzice matki - Franciszka i Antonii Koseccy oraz chrzestni - Adelajda i Antoni Koseccy).
- Jako 9-latek trafiłem do niemieckiej szkoły. Uczyłem się w ok. 30-osobowej klasie. Człowiek bardziej się zresztą wówczas bał niż uczył. Nauczycielką była Niemka, podobno pochodziła z Hamburga. Często krzyczała i biła uczniów. Używała do tego długiej, metrowej trzciny. Polegało to na biciu po palcach. W klapie nosiła odznakę NSDAP. Miała fryzurę podobną do tej, jaką teraz nosi premier Ukrainy, Julia Tymoszenko. Bardzo źle nas traktowano. Za używanie języka polskiego byliśmy bici. Pisaliśmy na kamiennych tabliczkach; z jednej strony miały linie, z drugiej kratkę. Używaliśmy kamiennych pisaków, na który mówiliśmy „ gryfel ”. W szkole nie tylko się uczyliśmy. Kazano nam też zbierać zioła, segregować je i pakować. Na szczęście Niemiec, który nas wtedy pilnował był łagodny. Robiliśmy mu nawet różne kawały.
Wraz z nadejściem Rosjan jedna gehenna zastąpiła drugą. Nie trzeba przypominać, jak zachowywali się oni na terenach uznanych za niemieckie...