Dane tekstu dla wyniku: 16
Identyfikator tekstu: PWN_3102000000047
Tytuł:
Wydawca: PWN
Źródło: Historia dyplomacji polskiej
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_fakt
Autorzy: Michowicz Waldemar,  
Data publikacji: 1995
u. Ja rozmawiam z trzema. W każdej chwili, gdy rozmowa dotyczy moich spraw, mogę w niej brać udział". Zapewne jednak niewielu ze zgromadzonych w Locarno przedstawicieli prasy światowej wzięło za dobrą monetę słowa ministra. Faktycznie jego status był nie do pozazdroszczenia; musiał wraz z Beneszem "siedzieć w sąsiednim pokoju dopóki ich nie wpuścimy" – jak z satysfakcją ujął to Stresemann. Liczył się jednak przede wszystkim fakt obecności, nawet jako państwa nie dopuszczonego do głównego stołu.
Negocjacje nad traktatem wzajemnej gwarancji, czyli tzw. paktem reńskim, toczyły się wyłącznie pomiędzy Francją, Wielką Brytanią, Niemcami, Włochami i Belgią – mimo że przynajmniej jego artykuły 2 i 6 dotyczyły także Polski. Tym bardziej sprawa, która wypłynęła już w drugim dniu obrad – układów arbitrażowych i gwarancji francuskich, jak też interpretacji art. 16 Paktu Ligi Narodów. W tej fazie obrad członkowie delegacji polskiej koncentrowali się na kontaktach nieoficjalnych, "urabianiu" innych delegacji w duchu sprzyjającym zrealizowaniu naczelnego zadania swego udziału w konferencji: doprowadzenia do wyłączenia z polsko-niemieckiego traktatu arbitrażowego spraw terytorialnych (arbitraż terytorialny), pozyskania dla niego gwarancji francuskich oraz doprowadzenia, by traktat wraz z francuską gwarancją stanowił integralny segment podpisanych w Locarno porozumień. Uwagę zwrócono przede wszystkim na trzy delegacje: "Podzieliliśmy sobie pracę w ten sposób, że Morawski przejął kontakty z Francuzami, których znał ze Zgromadzenia Ligi Narodów, Mu hlstein – kontakty z Vanderweldem, który jako minister spraw zagranicznych Belgii i jako przewodniczący II Międzynarodówki Socjalistycznej cieszył się duży autorytetem moralnym, ja zaś zająłem się kontaktami z delegacją niemiecką, której głównych członków dobrze znałem". Mimo dużej zbieżności stanowisk polskiego i włoskiego co do paktu gwarancji granic i ogólnie dobrych stosunków wzajemnych, w akcji tej zupełnie pominięto delegację Italii. Także Skrzyński, przybywszy 8 października do Locarno, nie skontaktował się z Włochami, a i potem wśród jego licznych rozmów nie znalazł się włoski minister spraw zagranicznych Vittorio Scialoja. To sprawiające dziwne wrażenie niedostrzeganie delegacji włoskiej wypływało zapewne ze skądinąd słusznej oceny roli Włoch na konferencji jako peryferyjnej, "wyłącznie obserwacyjnej".
Sam Skrzyński rozmawiał po przybyciu do Locarno w pierwszej kolejności z Briandem i Chamberlainem. Jak świadczy jego telegram wysłany do kraju 10października, był z tej wymiany zdań dość zadowolony, choć zapewne i tę, i wszystkie inne późniejsze jego wypowiedzi należy traktować bardzo ostrożnie. Skierowane były do szerszej publiczności – stąd ich niejednokrotnie ewidentny rozziew z rzeczywistością.