Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000134
Tytuł:
Wydawca: Książnica
Źródło: Dziewczyna z Banku Prowincjonalnego S. A.
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Michał Bielecki,  
Data publikacji: 1997
ie ulicy. Zbyt bliskie sąsiedztwo mojego mercedesa i radiowozów mogło obudzić natrętne skojarzenia w Prochyrze, którego spodziewałem się tu spotkać, bo ostatecznie był szefem tego kramiku. Wysiadłem i ruszyłem w stronę zbiegowiska przed wejściem do pawilonu, gdzie stało kilku reporterów z aparatami fotograficznymi i magnetofonami, ekipa regionalnej stacji i kilku policjantów. Jeden z nich zatrzymał mnie. - Pan dokąd? - Regionalny Bank Gospodarczy - odparłem. - Komendant Grabiński czeka na mnie.
- Proszę tędy - powiedział policjant, przepuszczając mnie. Bank w Przywarach nie był prawdziwym bankiem, nawet nie filią oddziału, tylko punktem wielkości poczty wiejskiej z halą kasową o wymiarach "dużego pokoju" w bloku spółdzielczym. Okienko kasowe wyglądało jak otwór w ślepej kuchni. Obok niego były drzwi do pomieszczenia kasowego i drugie, otwarte teraz, prowadzące najwyraźniej do biura kierownika. Sądząc po wyposażeniu punktu, sejf zamykano na zardzewiałą kłódkę, a kraty w oknach zapewne namalowano . W pomieszczeniu "hali operacyjnej" komendant rozmawiał z kilkoma policjantami od zabezpieczania śladów. - Jezu! - jęknąłem głośno. - Dziwne, że to się stało dopiero teraz. Przecież to zaproszenie dla złodziei! Grabiński odwrócił się w moją stronę. - A pan o tym wcześniej nie wiedział jako przedstawiciel banku macierzystego? - spytał, potwierdzając moją legendę, nie mogąc sobie odmówić drobnej złośliwostki pod moim adresem. - Myśmy Banku Prowincjonalnego nie ubezwłasnowolnili. Robimy z nim tylko interesy - powiedziałem z godnością. - Tym gorzej dla was - mruknął Grabiński. Dyrektor Prochyra stał w drugim pomieszczeniu w towarzystwie jakiejś kobiety w średnim wieku i młodego mężczyzny. Zauważywszy mnie ruszył w moją stronę. - Witam pana - wyciągnął rękę na powitanie. - Coś podobnego! - Ale udało się odzyskać pieniądze, prawda? - spytałem. - Na szczęście!
- Będziemy musieli poważnie porozmawiać na temat zabezpieczenia tego punktu - powiedziałem, dyskretnie rzucając mu porozumiewawcze spojrzenie. - Rozmawiałem już o tym z dyrektorem Kowalskim. Był tu przed chwilą. - Prochyra skrzywił się z niechęcią. - Właśnie, właśnie - wtrącił Grabiński. - Policja też będzie musiała z wami o tym porozmawiać. Z panem też, panie Bielecki! - Zapewniam, panie komendancie, że wszystko dokładnie przeanalizujemy - rzekł Prochyra i pośpiesznie wycofał się do sąsiedniej