Nie chcą nawet wspominać tragicznych lat życia w "Kraju Szczęścia". Przeżyli i to jest najważniejsze. Pozostawili tylko jedną mogiłę, na tej ziemi usianej kośćmi pomordowanych ludzi wielu narodowości, na tej ziemi użyźnionej ciałami niewinnych. W tym też tysięcy Polaków.
Upłynęły lata, nim dotarli do Mołdawii osiedlając się w Kiszyniowie. Sachsza ożenił się, miał syna. Żona zmarła. Powtórnie ożenił się z Larysą, rozwódką z kilkuletnią córką. Wspólnie wychowywali dzieci, nieustannie marząc o życiu w wolnym świecie. Wreszcie, po przezwyciężeniu
niezliczonych
trudności i przekupieniu wielu państwowych urzędników dolarowymi łapówkami, spełniły się marzenia. Od siedmiu lat są w Ameryce, a przed miesiącem zostali naturalizowani. Otrzymali dokumenty pełnoprawnych obywateli Stanów Zjednoczonych. Marta wraz z całą rodziną Breicherów świętowała wielki dzień, czas, który zmienił ich życie. Osiemdziesięciopięcioletnia obecnie, maleńka staruszka, zamknie oczy w wymarzonym kraju, a jej kości znajdą godne miejsce na żydowskim cmentarzu.
*
|