Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_DzP08b00016
Tytuł: Tajemnice pana Arona
Wydawca: Jagiellonia
Źródło: Dziennik Polski
Kanał: #kanal_prasa_dziennik
Typ: #typ_publ
Autorzy: Michał Kozioł,  
Data publikacji: 2008-07-19
Wybory roku 1911 były przełomowe. Na pięć przysługujących Krakowowi mandatów dwa zdobyli socjaliści, a jeden kandydat popierany przez partię socjalistyczną. Kraków, dotychczas uważany - chyba nie do końca słusznie - za twierdzę konserwatystów, pokazał zupełnie nowe oblicze. Trzeba jednak przyznać, iż na te rewolucyjne zmiany niewielki wpływ miał fakt, iż jednym z kandydatów był pan Aron Gajer. Otrzymał tylko czterdzieści cztery głosy.
Nie wiadomo, co zaprowadziło Arona Gajera - jak wówczas mawiano - przed kratki sądowe i w konsekwencji do ołomunieckiego kryminału. Być może, znęcony perspektywą dobrego zarobku, zdecydował się na kupienie rzeczy pochodzących z kradzieży? Można mieć tylko nadzieję, że długotrwała i skrupulatna kwerenda archiwalna wyjaśniłaby tę kwestię. Jedno jest pewne, firma Arona Gajera przetrwała swojego sławnego właściciela. Potwierdza to informacja, która ukazała się dnia 5 sierpnia roku 1918 na łamach wychodzącego w Krakowie syjonistycznego "Nowego Dziennika". Krótka notatka zatytułowana była "Miły synalek". Można w niej było przeczytać, że liczący trzynaście lat Paweł Halpern okradł własnych rodziców. Obiecujący młodzieniec wyniósł z domu prześcieradła i bieliznę o łącznej wartości dwóch tysięcy koron. Jednak niewątpliwie ów młody człowiek miał większą smykałkę do kradzieży niż do interesów. Sprzedał bowiem cały swój łup za zdumiewająco niską kwotę, czyli tylko za pięćdziesiąt cztery korony. Zdarzenie to nie było niczym niezwykłym. W ostatnim roku wojny, gdy społeczeństwo ogromnie zubożało, kradzieże były na porządku dziennym. Krakowska prasa codziennie donosiła o kolejnych włamaniach i zuchwałych kradzieżach. Ludzie kradli z głodu. Zdarzało się, że na krowoderskich i czarnowiejskich polach przyłapywano żołnierzy z kwaterującego wówczas w Krakowie elitarnego, złożonego z wiedeńczyków czwartego pułku piechoty, gdy próbowali wybrać spod krzaczka kilka ziemniaków. Przypadek Pawła Halperna jest o tyle ważny, że - jak podawał "Nowy Dziennik" - ukradzioną własnym rodzicom pościel sprzedał on synom znanego handlarza starzyzną Gajera.
Czy synowie pana Arona Gajera kontynuowali tylko złe - o ile oczywiście takie istniały - tradycje firmy swojego ojca? Bez skrupulatnych badań z pewnością nie da się tych kwestii wyjaśnić. Nie można też wykluczyć, że mimo długich poszukiwań nie znajdziemy już nic nowego i nasza wiedza na temat najsławniejszego krakowskiego handlarza starzyzną już nigdy nie zostanie poszerzona, a o panu Aronie będziemy nadal pamiętali przede wszystkim to, iż po swoim nieudanym kandydowaniu do wiedeńskiej Rady Pań