Następnego dnia we Lwowie na wiec Juszczenki przyszło kilkanaście tysięcy osób.
Choć doniecki skandal wywołał oburzenie - nawet zachodnie ambasady wydały oświadczenia
protestacyjne
- trudno było je dostrzec w ukraińskich mediach posłusznych prezydenckiej administracji. Chłodne, z pozoru obiektywne relacje zdawały się sugerować, że w Doniecku obie strony konfliktu były siebie warte. Prorządowa telewizja nachalnie sugerowała pytanie: "Po co ten Juszczenko pchał się do Doniecka? Chciał dostać po nosie, to i dostał".
Przez dwa dni deputowani Naszej Ukrainy okupowali trybunę Rady Najwyższej, żądając wyjaśnienia, kto doprowadził do zerwania donieckiego zjazdu partii Juszczenki. Bez skutku - proprezydencka większość nie dopuściła do powołania specjalnej komisji śledczej. Naszej Ukrainy nie poparli też rzekomo opozycyjni wobec Kuczmy komuniści. Potępili wydarzenia w Doniecku, dając przy tej okazji do zrozumienia, że ich partia od lat jest prześladowana w podobny sposób. Ale w kuluarach proponowali deputowanym J
|