- Co? - Zygmunt jakby się przesłyszał.
- Żydokomuna. Dogadali się z Brukselą i Kościołem, żeby podzielić strefy wpływów - pociągnął dalej znużonym głosem Lew. - Zauważ, podczas gdy taki Bela-Belowski robi szmal tutaj, nasz rząd z prezydentem na czele kaja się w Jedwabnem, przeprasza za każdą minutę życia po wojnie. A amerykańskie gazety z iście wyniosłą wyrozumiałością zauważają, że Polska się zmienia, że Polacy dojrzeli do europejskiego myślenia i własnej gorzkiej świadomości, że byli nie tylko ofiarami, ale i
katami
w tej wojnie. Powiedz to tej kobiecie, co zagłodziła siebie i dwójkę dzieci na śmierć.
- No wiesz, święci nie byliśmy. Niejeden z nas ma ręce unurzane we krwi. Oczywiście nie bezpośrednio, ale... - Zygmunt mrugnął okiem do Trawki.
|