Po jakimś czasie, gdy uporałem się z tą pracą, moim oczom ukazała się szkatułka w całej okazałości. Był to przepiękny przedmiot - arcydzieło sztuki jubilerskiej, wykonany z kutego srebra, poczerniałego ze starości, a i pewnie z tej przyczyny, iż przez wieki spoczywał zagrzebany w ziemi.
Na wierzchu wyobrażone były jakieś postacie filigranowe i
misterne
, przecież wcale wyraźne. Zbliżyłem się ze szkatułką do okna, gdzie było lepsze światło, aby móc podziwiać kunszt złotnika sprzed wieków.
Scena przezeń wyryta wyglądała mniej więcej tak: oto w tle wznosiły się góry o stromych i nagich ścianach skalnych. U ich stóp zaś gromada jakowychś istot przedziwnych, trzymających się za ręce tworzyła krąg taneczny. Owi tancerze byli bez wątpienia ludźmi, lecz znacznie różniącymi się od zwykłych śmiertelników.
|