Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_3102000000041
Tytuł:
Wydawca: Książka i Wiedza
Źródło: Wielcy Indianie Ameryki Północnej
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_fakt
Autorzy: Zbigniew Teplicki,  
Data publikacji: 1994
kezów, zwane gala-tsa-di, kryte były trzciną i chrustem. Ich konstrukcję nośną tworzyły drewniane pale, ściany zaś - o grubości osiemnastu centymetrów - były zrobione z plastrów gliny spojonej trawą. Miejsce pośrodku domu zajmowało stale podsycane ognisko. Wzdłuż ścian, zdobionych wizerunkami ptaków i zwierząt, znajdowały się legowiska do spania wymoszczone futrami. Do chaty przylegała łaźnia, a także kurnik i chlew dla trzody. W pobliżu znajdowało się pole uprawne i sad pełen śliw i brzoskwiń.
Osada składała się zwykle z około stu chat rozmieszczonych wokół centralnie usytuowanego budynku - chramu. Rządy w osadach sprawowali wodzowie - "biały" w czasie pokoju i "czerwony" podczas wojny. Każdy z wodzów miał swoje miejsce przy świętym ognisku w chramie. Im bliżej zasiadał, tym był ważniejszy. Ten płonący wiecznie ogień stanowił dowód, że na ziemi przebywa asga-ya-galun-lati - siła nadprzyrodzona. Miejsce jej kultu było dość dużą budowlą, mogącą pomieścić nawet pięćset osób. Miała ona kopulasty kształt i pokryta była ziemią. Najdawniejsze chramy były siedmioboczne, odpowiednio do liczby czirokeskich klanów, później symbol ten zaniknął i najczęściej wznoszono je na planie koła. Wąskie wejście pozwalało wchodzić do świątyni po jednej osobie. Wewnątrz było pełno dymu z ogniska i fajek ćmionych przez uczestników zgromadzenia. Amfiteatralnie rozmieszczone siedziska zajmowała starszyzna plemienna zgodnie z hierarchią stanowisk. W pobliżu świątyni znajdował się plac tańców i ceremonialnych uroczystości. W ciągu dwunasto- lub trzynastomiesięcznego roku Czirokezi świętowali sześć festynów, z których najważniejszy wiązał się z dojrzewaniem kukurydzy. Było to jednocześnie święto odrodzenia i oczyszczenia. Sprzątano wtedy całą osadę, pozbywano się wyszczerbionych garnków, pito "czarny napój" o właściwościach oczyszczających, kąpano się w strumieniu lub jeziorze. Na ten dzień do osad przybywali nawet mieszkańcy "miasta uciekinierów", czyli zabójcy ukrywający się przed zemstą bliskich swojej ofiary. Po zakończeniu tego święta mogli wrócić do normalnego życia, nie obawiając się już odwetu. Każdej uroczystości, a tej szczególnie, towarzyszyły tańce przy akompaniamencie bębnów, grzechotek i fujarek, gra w piłkę i obfite uczty. Hucznie świętowano zaślubiny. Ceremoniał zawarcia związku małżeńskiego był nader prosty. Młodzieniec obdarowywał wybrankę szynką sarny, w zamian otrzymywał od niej kaczan kukurydzy - i po wszystkim. Samo wesele natomiast ciągnęło się długo. Ucztowaniu i tańcom nie było końca.
Zderzenie dwóch cywilizacji Są oni jak diabelskie świnie - ani nie można nimi dyrygować, ani ich popędzać.