Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000165
Tytuł:
Wydawca: http://danutabe.miastoliteratow.com/karuzela.htm
Źródło: Karuzela ku słońcu
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Danuta Błaszak,  
Data publikacji: 2003
iego wiatru. - Może nie - zgodził się ze mną. - Ale zapowiadali śnieg z deszczem. Odpocznij. Spotkamy się na wiosnę. - Serdecznie zapraszamy, jak śniegi stopnieją - dodała Elka. Gdzieś jechali do miasta. Z kimś się tam umówili. Szkoda, miałam nadzieję, że przynajmniej poczęstują mnie herbatą. Nie umiałam się cieszyć, że nie ma warunków do latania. Wściekałam się na siebie. Mam problem do przełamania i jak się z tym nie uporam, to oszaleję.
Siedziałam na przystanku, czekając na pekaes. Dyskretnie ocierałam łzy.
- Cześć, Milka - usłyszałam nagle znajomy głos. Bałam się podnieść wzrok. Z
szarych półbutów wystawały skarpetki w ukośną szkocką kratkę. Nogawki spodni
drżały na wietrze.
To był Marek. W końcu musiałam spojrzeć mu w oczy.
Ubrany jak do miasta, nie jak do latania. Na to rozpięta kurtka, pod którą
hulał wiatr. W czapce z daszkiem. Bez szalika i bez rękawiczek. Przez chwilę
próbowałam policzyć kieszenie w jego kurtce. Osiem albo dziewięć... Nie
mogłam się skoncentrować.
-. Wracam z Austrii i wpadłem po drodze do Stochwiczów. Oni handlują
sprzętem paralotniowym. Przywiozłem im ciekawe prospekty - wyjaśnił.
Nadjechał autobus. Podniosłam się niechętnie. Szkoda, że nie możemy dłużej
porozmawiać
- Zostań - przytrzymał mnie w żelaznym uścisku. - Elka powiedziała mi, że tu
jesteś. Zapraszam cię na kawę.
- Ty... bawole! - krzyknęłam. - Jak mogłeś przysłać mi taki horoskop?
Uważasz mnie za kretynkę? Ja daję więcej miłości niż dostaję? I co?
Ostrzegasz mnie, żebym się w tobie nie zakochała? Boisz się, że będę
zadręczać cię miłością i delikatnością? Coś ci się zupełnie pomyliło.
Mogłam na niego krzyczeć. Wiedziałam już, że zawalił się cały mój świat. Nie
miałam nic do stracenia.
- Kto ci to przetłumaczył? - zapytał.
- Jadwiga, oczywiście. Chodziła ze mną do szkoły i była pupilką naszej
germanistki.
- To trochę nie tak - rzekł z namysłem. - Wiesz co, ja to przetłumaczę dla
ciebie. Nie zmienię żadnej informacji, tylko przekażę to wszystko inaczej.
- To było okropne - westchnęłam. - Co zdanie to cios. Wyszło z tego, że nikt
mnie nie kocha i do niczego się nie nadaję.
- Chodź na kawę. Porozmawiamy.
Zaprowadził mnie do niewielkiej przytulnej kawiarenki. Na podwórzu stały
stoliki z parasolami. Weszliśmy do środka.
Marek znalazł stolik w kącie sali. Zamówił jeszcze lody. - Nareszcie się spotkaliśmy - powiedział. - Co do horoskopów to mam bardzo zimny stosunek do tej zabawy. Ten jednak puściłem paru osobom i wszystko idealnie się zgadzało. - Ale nie u mnie - zaprotestowałam. - Wydaje mi się, że to jest napisane w jakiś taki sposób, że zawsze pasuje - zastanawiał się. - Spróbuję sam to przetłumaczyć z niemieckiego i przyślę ci moja wersję. Zobaczysz, n