- Ogromnie pani współczuję, ale muszę zrobić uwagę, że jest pani bardzo nieostrożna, wpuszczając do domu nieznajomych - odezwał się młodszy, wyższy mężczyzna.
- Czy to istotne, jeśli zły człowiek wejdzie, ograbi i skrzywdzi? A może to stanie się moim wyzwoleniem, może na to czekam lub w jakiś sposób nawet prowokuję? Zresztą,
wpuszczę
każdego, ktokolwiek przyjdzie skorzystać ze sprzętu w gabinecie, bo wiem, że przyniesie grosz na kawałek chleba, dla dzieci. A że związane jest z tym pewne niebezpieczeństwo to prawda. "Co ma wisieć, nie utonie" i "nikt nie zdoła uciec od swego losu, od wypełnienia się przeznaczenia". Lecz panowie przyjechali w konkretnym celu, więc słucham - sucho zakończyła.
Wyższy mężczyzna, prawdopodobnie właściciel, wyszedł i wprowadził samochód do ogrodu, bo Marta spodziewała się, że pobyt ich może zająć więcej niż kwadrans, a ostatnio kradzieże są w tej okolicy nagminne. Z przed jej ogrodzenia nie tak dawno ukradli samochód znajomej, starego, zdezelowanego Fiata 125p.
|