Rzecz interesująca – Japończycy są muzykalnym narodem. Podczas gdy my mamy kilka milionów elektrycznych gitar i kilka milionów długowłosych posiadaczy nie potrafiących na nich grać, w każdym niemal japońskim domu ktoś gra na jakimś, często mocno niekonwencjonalnym instrumencie.
A więc dziatwa, co starsza, koncertuje na pianinie. Często starsi przyłączają się śpiewając pod dziecięcy akompaniament. Mój opiekun przepięknie muzykuje na hawajskiej gitarze, nad której strunami panuje po
mistrzowsku
. Mały składany flecik w rękach pana Suzuki staje się instrumentem pełnym słodyczy. Ktoś inny zaś tnie od ucha niemieckie melodie ludowe na skrzypcach. Koncert świąteczny na całego.
Nie dając się długo prosić, przysiadam się do pianina i gram kilka kolęd, w tym „Cichą noc” na cztery ręce z jednym z maluchów. Jego mama wtóruje nam miłym głosem „Heilige Nacht, Stielle Nacht”. Okazuje się, że państwo Monamoto spędzili kilka lat w Niemczech, stąd znajomość języka i kolęd. Chcąc im sprawić przyjemność, śpiewam, jak najlepiej potrafię: „O Tannenbaum, o Tannenbaum”, chyba najbardziej znaną z piosenek niemieckich. Są uszczęśliwieni.
|