Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_2004000000014
Tytuł:
Wydawca: W.A.B.
Źródło: Złoty pociąg
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Mirosław M. Bujko,  
Data publikacji: 2006
ego wazonu i by każde nakrycie uzupełnić maleńkim talerzykiem z angielskimi biszkoptami – tymi, które tak rozkosznie, tuż po położeniu ich na języku, niepostrzeżenie rozpływają się w ustach, tworząc słodką, pachnącą papkę. Smak tych biszkoptów można było jeszcze poprawić, maczając je w miseczce z jesiennymi konfiturami z owoców dzikiej róży. Ale ponieważ konfitur było mało, jedynie samotna miseczka, osierocona na środku stołu, czekała na to, by ktoś skorzystał z jej cierpko-słodkiej zawartości.
Pierwszy, chrząkając, odważył się generał Knox45, bo szef jego sztabu, tyczkowaty wąsacz o usłużnych oczach i wąskiej czaszce, zamaskowanej pasmami wypomadowanych włosów, zorientował się zbyt późno, że wypadałoby usłużyć przełożonemu. Knox dźwignął ciężki od rezydowania nad mapami i od majonezowych sałatek zad i w niewygodnej, śmiesznej pozycji dłubał biszkoptem w talerzyku stojącym na granicy zasięgu jego ramion. Podwieszone pod oczami generała sine worki świadczyły o niezbyt higienicznym trybie spędzania czasu. Knox, podobnie jak szef jego sztabu, był ulizany , wypomadowany i wystrojony wyjątkowo starannie. Mundur z doskonałego ciepłego sukna – przecięty nową, założoną chyba specjalnie na tę okazję koalicyjką – zdobiły baretki rozlicznych odznaczeń, znakomicie współgrające z dumnym spojrzeniem podsinionych oczu, wygolonym na gładko karkiem i imponującymi generalskimi gwiazdkami na kołnierzu frencza. Knox zdołał wreszcie namaścić swego biszkopta konfiturami i nie uroniwszy ani kropelki, donieść go do złożonych w śmieszny, wyczekujący dzióbek ust. Jakby tylko czekając na szczęśliwe zakończenie konfiturowej misji koalicjanta, generał Paul Janin zadzwonił łyżeczką w spodeczek, a wszyscy obecni skierowali wzrok na Francuza. Generał wstał, opierając się na cienkiej laseczce, którą widać trzymał między nogami, i dopiero teraz można było docenić jego imponujący wzrost. Janin był w żałobie, a szeroka opaska na lewym ramieniu błękitnego frencza jedynie podkreślała skromne wyrafinowanie munduru, którego gorsu nie zakłócały żadne ozdóbki ani odznaczenia. Kolorystycznie Janin był także imponujący. Miał bardzo ciemne, prawie czarne wąsy i wyraziste czarne brwi nad mięsistym nosem oraz bardzo jasne, niemal rozjarzone siwizną włosy.
– Panowie oficerowie! – zaczął generał z emfazą, ale zaraz zorientował się, iż w wojskowym, wielonarodowym gronie znalazła się także kobieta, i to nieprzeciętnie ładna. Janin, tak zwykle pomysłowy i szarmancki na salonach, przez kilka chwil zupełnie nie mógł znaleźć sposobu, by naprawić swoje niedopatrzenie. Cofnął wreszcie, jak maszynista, który z rozpędu wjechał na niewłaściwy tor.