- Szybciej! - krzyknął Prezes do woźnicy. Ten zaciął konie i poszły galopem. Nic to jednak nie pomogło, bo wycie znowu się rozległo, jeszcze głośniejsze.
- Panowie - powiedział Prezes
blady jak trup
- któryś z was powinien się poświęcić. Niech wyskoczy z sań, wilki go zjedzą, ale reszta się uratuje. Kto na ochotnika?
Nikt się nie zgłosił.
|