Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_1102000000020
Tytuł:
Wydawca: W.A.B.
Źródło: Zatruta studnia : rzecz o władzy i wolności
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_publ
Autorzy: Edwin Bendyk,  
Data publikacji: 2002
ą natury problemów i zagrożeń czyhających na ludzi w epoce tak zwanej późnej nowoczesności. W 1986 roku wydał dzieło Społeczeństwo ryzyka, dowodząc w nim, że nowym aspektem kondycji człowieka późnonowoczesnego jest produkcja ryzyka, które zatruwa owoce utopijnej wiary w możliwość realizacji raju na ziemi. Nie chodzi tu o proste kalkulacje ryzyka związanego na przykład z jazdą samochodem lub lataniem samolotem, ale możliwość globalnej katastrofy wywołanej przez samego człowieka lub jego wytwory.
Ryzyko, o którym myśli Beck, a które inny znakomity socjolog, Anthony Giddens, nazywa ryzykiem wytworzonym lub ryzykiem na wielką skalę, ma charakter ponadklasowy. Przy najgorszym możliwym wariancie rozwoju wypadków z BSE w Wielkiej Brytanii mogą zachorować na CJD tysiące osób, z jednakowym prawdopodobieństwem milionerzy i biedacy. Podobnie przed niewidzialną chmurą radionuklidów z Czarnobyla nie chroniły ani pieniądze, ani status społeczny. Beck pisze, że świadomość ryzyka w społeczeństwach rozwiniętych zamienia dawne hasło z epoki podziału klasowego: "jestem głodny", na obecne uniwersalne: "lękam się". Brak możliwości ucieczki przed tym lękiem zbliża człowieka współczesnego do kondycji średniowiecznej. W średniowieczu każdy rodził się w określonej roli społecznej i miał znikomą szansę na awans, los człowieka był określony jego urodzinami. Cały proces modernizacji polegał na wyzwalaniu człowieka z fatum urodzenia, miał mu zapewnić emancypację i możliwość samorealizacji. Gdy się to już niemal dokonało, na ludzką kondycję zostało nałożone fatum ryzyka, z którego wyzwolić się nie można. Kondycję tę doskonale ilustrują słowa filozofa i psychiatry Andrzeja Ledera, z opublikowanego w "Polityce" komentarza w sprawie BSE: Reakcja Europejczyków na chorobę szalonych krów jest tyleż pełna paniki, co tajemnicza. Tajemnicza jest skala zjawiska, nasilenie lęku mierzone stosami wołowiny, które zalegają chłodnie. Tajemnica domaga się wyjaśnienia. Zaś początek wyjaśnienia tkwi chyba w prionie. Bo prion ucieleśnia najgorsze koszmary ludzkości. Koszmary, które wracają w mitach, baśniach, w plotkach szerzących się przez wieki. W mitach o przemianie dobrego w złe, w plotkach o truciźnie, którą ktoś dosypuje do studni.
Konsekwencją postępu jest produkcja ryzyka, a świadomość globalnego zagrożenia rodzi lęk. Lęk, a nie strach, bo świadomość ta nie jest związana z obawą przed czymś określonym. Lęk zamienia się w strach, kiedy zostanie wskazany przedmiot, którego należy się bać. Przemianę lęku w strach opisuje dokładnie protestancki teolog Paul Tillich w swoim arcydziele Męstwo bycia. Strach, choć nie jest uczuciem przyjemnym, może być konstruktywny, może napędzać do pozytywnego działania. Strach w przeciwstawie