Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000130
Tytuł:
Wydawca: Świat Książki
Źródło: Życie ideologiczne, osobiste, codzienne i artystyczne
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Henryk Grynberg,  
Data publikacji: 1998
Mieliśmy nie tylko więcej męczenników i świętych niż chrześcijanie - mieliśmy przecież do tego więcej okazji - ale mieliśmy także więcej Don Kichotów. W co drugim żydowskim Kapcańsku żył jakiś rozczytany w księgach Benjumen, który w końcu postanawiał wyruszyć na poszukiwanie owego zgubionego gdzieś na szlaku historii żydowskiego plemienia, które za świętą rzeką Sambatian żyje sobie, nie znając upokorzenia, nędzy, podłości i prześladowań.
Nasz przystojny nauczyciel literatury, Brener, był jeszcze młody pomimo mocnej siwizny, nosił elegancki szary garnitur i mówił eleganckim wileńskim dialektem literackim . Gdy nas wiózł na wycieczkę tramwajem, ludzie pytali jeden drugiego: "Po jakiemu on do tych dzieci mówi?" I przeważnie myśleli, że po francusku. Brenera baliśmy się nie mniej niż Heldmana, bo przy wszystkich swoich nienagannych manierach wpadał w kohenicki gniew, a nawet szał z powodu mokrej kredy lub brudnej gąbki, nie mówiąc już o wypadkach, gdy ktoś zaryzykował nieodrobienie lekcji, źle odpowiedział na pytanie albo pozwolił sobie przez chwilę nie uważać. Trzaskał dziennikiem o podłogę, przewracał krzesło, a nawet stół i wybiegał z klasy. Nie mieliśmy mu tego za złe i dobrze rozumieliśmy, co miał na myśli Heldman, gdy przyprowadziwszy Brenera z powrotem do klasy robił nam wyrzuty, że nie potrafimy uszanować ostatnich nauczycieli, jacy nam cudem zostali. Wszyscyśmy się bali Heldmana i Brenera, ale najbardziej ja, który nie umiałem odpowiadać po żydowsku, a czasem nawet nie rozumiałem pytania i było mi wstyd. Widziałem męczeństwo w oczach Heldmana i iskry zniecierpliwienia w oczach Brenera i starałem się unikać ich wzroku, modląc się do dzwonka o wybawienie.
Na przerwach powracaliśmy natychmiast do teraźniejszości, do której - przeciwnie niż do przeszłości - każdy miał prawo mieć własny stosunek. Prawie wszyscy przychodzili do szkoły w bluzach i chustach o określonej kombinacji kolorów. Były to szare bluzy z granatowymi chustami, zielone bluzy z granatowymi chustami, niebieskie bluzy z czerwonymi chustami, białe bluzy z czerwonymi chustami, szare bluzy z błękitnymi chustami. Nosili je zarówno chłopcy, jak i dziewczęta, a każda chusta i bluza oznacz