2
Poszłam do niej w
pstrej
, kusej sukience, w dodatku w słomkowym kapeluszu ozdobionym wiechciem kwiatów z twojej-mojej łąki, babko. Wiedziałam, że ciotce Irenie nie spodoba się mój wygląd. Rzeczywiście, spojrzała na mnie wzrokiem pełnym oburzenia.
- Nie nosisz żałoby, Madziu? - spytała w najwyższych rejestrach i z poświstem. Sama była czarna jak wrona - czarna sukienka, czarne pantofle, czarny pasek od zegarka. Nawet srebrne kolczyki miały czarne oczka. Niestety, w tym kolorze było jej wyjątkowo nie do twarzy. - Tyle babci zawdzięczasz - dodała karcąco. - Chyba możesz okazać jej trochę szacunku.
|