- Ależ nie chciałbym przeszkadzać - porwał się zza stołu.
Pokazała kategorycznie dłonią, żeby siedział, a sama poszła ciemnym korytarzem przez mroczną sień na ganek, gdzie świeciła zielono winorośl i
zapalczywie
ćwierkały wróble.
Koło powozu, z herbem na drzwiczkach, odczyszczonym i lśniącym, stał Plater rozmawiając z panem Michałem. To znaczy on mówił z szacunkiem, a ojciec słuchał, z rzadka potakując. Tylko on jest dbały, pomyślała. Nikt dziś nie czyści okuć przy uprzężach, nikt nie reperuje starych kanap, nikt nawet nie szyje nowych sukien czy ubrań. Wszyscy jakby zastygli w bezruchu niczym figury kamienne na mogiłach. Ale on jest dbały.
|