Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_k70A0065
Tytuł:
Wydawca: Jacek Santorski amp; Co Agencja Wydawnicza
Źródło: Uwiedzeni
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Anna Bolecka,  
Data publikacji: 2009
Po piątkowych cierpieniach nastąpiło uspokojenie, które trwało do soboty wieczorem. Od niedzielnego poranka, kiedy to Hedwig udała się do kościoła, aż do następnej środy żyła względnie normalnie. Rozmawiała, wychodziła na spacer, nawet wykonywała lżejsze prace domowe. Po czym wszystko zaczęło się od nowa. Przez dwa tygodnie obserwowaliśmy ją. Wyniki naszych badań wkrótce były już znane i dały nam do myślenia.
Między dziesiątym a dwudziestym trzecim czerwca waga badanej wahała się. Po pierwszym piątkowym "ataku" spadła o prawie cztery kilogramy, następnie wzrosła o dwa i pół kilograma, po kolejnych krwawieniach znów zmalała, po czym pod koniec dwutygodniowego cyklu powróciła do pierwotnego stanu z początków obserwacji i wyniosła dokładnie pięćdziesiąt trzy kilogramy i osiemset dwadzieścia gramów. Było to zastanawiające. Mierzony i badany mocz odpowiadał obrazowi postu ze wszystkimi chemicznymi wskaźnikami stanu głodu po okresie, kiedy organizm przyzwyczajony był do jedzenia. Zapis z dwunastego czerwca, kiedy zaprzestano restrykcyjnej czterdziestoośmiogodzinnej obserwacji, wskazuje na powrót do normy. Znaczy to, że zaczęła jeść. Także brak acetonu w niektórych analizach może być dowodem, że jednak jadła. Choć, przyznam, ani razu nie uchwyciliśmy momentu, kiedy mogło się to zdarzyć. Podczas jednego "seansu" utraciła nawet około litra krwi. Zaobserwowano szybkie otwieranie się i równie szybkie gojenie się ran, przy czym skóra była gładka, bez blizn i zgrubień, bez większych procesów zapalnych. Pomiary temperatury ciała nie wskazywały na infekcję ani stany zapalne, co najwyżej na silne emocje, jakie przeżywała. Ciśnienie krwi wahało się znacznie, ze skłonnością do nagłych skoków lub stanu bliskiego zapaści.
Informacje te przekazałem telefonicznie doktorowi Liedlowi. Obie pielęgniarki odjechały dwudziestego czwartego czerwca. Pożegnałem je na stacji, gdzie wsiadły do nocnego pociągu. Z Gretą umówiłem się już wcześniej. Obiecałem, że zgłoszę się do niej zaraz po zakończeniu mojej misji. Od niedawna zaczęła pracować w naszym szpitalu, miałem więc wszelkie szanse widzieć ją tak często, jak tego zapragnę. Tu, pod bokiem siostry Schmidtke i wobec tak dramatycznych i dziwnych zjawisk, jakimi były stygmat